Punktem wyjścia do rozważań jest dla niemieckiego publicysty sytuacja w Syrii, gdzie - jak pisze - Rosjanie "bombardują jak szaleni Aleppo", aby utorować drogę irańskiej milicji i żołnierzom prezydenta Baszara el-Asada. Precyzyjne bomby zrzucane przez lotnictwo prezydenta Władimira Putina trafiają za jednym zamachem trzy cele: "zrywają negocjacje pokojowe, wzmagają poprzez napływ uchodźców nacisk na Europę i osłabiają pozycję Merkel" - wylicza autor. Ulrich ostrzega przed demonizowaniem Putina jako "perfidnego nadstratega" co jest - jego zdaniem - równie szkodliwe jak naiwność wykazywana przez zachodnich polityków w rodzaju premiera Bawarii Horsta Seehofera. Seehofer był w zeszłym tygodniu w Moskwie, gdzie spotkał się z Putinem, co w Niemczech zostało uznane za afront wobec kanclerz Angeli Merkel. "Putin nie musi mieć żadnego planu walki z Zachodem. Wystarczy, że uderza tam, gdzie zachodni politycy wskażą mu swoje słabości i szczeliny, gdzie objawią mu dobrowolnie swoje lęki i ambicje" - czytamy w "Die Zeit". "Putin musiałby być głupi, żeby nie wykorzystać tego. A głupi z pewnością nie jest" - zauważa Ulrich. W Syrii - pisze publicysta - "rozpada się domek z kart zachodnich złudzeń". "Siła i zdecydowanie Putina napędzane są słabością i wyczerpaniem Zachodu" - dodaje. Strategiczny cel Rosji jest oczywisty - pisze Ulrich. Jego zdaniem Kreml dąży do zrównania Rosji z USA, "do Europy, którą można połknąć na śniadanie, i do osłabienia Niemiec"; chce zniszczyć wszystko, co przypomina arabską, ukraińską i rosyjską wiosnę, ponieważ Kreml widzi w niej "ziarno anarchii". Dlaczego Europa tak łatwo poddaje się złudzeniom i czyni Putina "agentem swoich lęków i problemów?" - zastanawia się niemiecki dziennikarz. Ulrich zwraca uwagę na stanowisko niemieckich socjaldemokratów, zdaniem których "bez Rosji Europa nie jest w stanie istnieć w tym świecie". Ulrich krytykuję tę opinię jako całkowicie błędną. "Nie, Europa nie potrzebuje Rosji, aby istnieć w świecie. Nikt na świecie nie zwalcza tak skutecznie Europy jak właśnie Rosja" - pisze publicysta. Złudzenia związane z Putinem wynikają jego zdaniem z poczucia własnej słabości SPD oraz porzuceniem Europy przez Amerykę. Prezydent Barack "Obama pozostawił nas sam na sam, godzi się z tym, że Putin destabilizuję UE i co najwyżej ruszy od czasu do czasu małym palcem. To wszystko" - czytamy w "Die Zeit". "Bez odrzucenia złudzeń dotyczących Putina i bez przyjęcia do wiadomości, że Obama ich zdradził, Europejczycy nie będą w stanie dostrzec rzeczywistości takiej, jaka jest naprawdę. Gra o władzę na Bliskim Wschodzie przekształciła się już dawno temu w grę o przyszłość UE" - konkluduje Bernd Ulrich na łamach "Die Zeit". Z Berlina Jacek Lepiarz