Jak informuje czwartkowy "DGP", PiS przeprowadziło wewnętrzną symulację, która miała wyjaśnić, jaki wpływ na wynik wyborczy będzie mieć frekwencja. W badaniu wzięto pod uwagę frekwencję na poziomach: 53, 57 oraz 59 proc. W każdej z możliwości wybory pewnie wygrywa PiS, mając odpowiednio: 45, 48, i 57 proc. poparcia. Według każdej z symulacji do Sejmu wejdą cztery ugrupowania: PiS, KO, SLD i PSL. Z badania wynika, że progu wyborczego nie przekroczy Konfederacja Wolność i Niepodległość. Gazeta podkreśla, że samo pozyskanie dużej liczby wyborców przez PiS, może nie przełożyć się na liczbę mandatów. "Dla PiS jest kluczowe, by do wyborów poszedł ich nowy elektorat z zachodniej części Polski" - czytamy. Jak zaznaczono, analizy PiS sugerują również, że PiS powinno szukać głosów na zachodzie i północy kraju - już wybory europejskie pokazały, że elektorat głosujący na Aleksandra Kwaśniewskiego i SLD, np. z byłych PGR-ów, teraz oddaje głosy na PiS. Z przeprowadzonego przez PiS badania wynika również, że jedną z najbardziej wahających się grup są ludzie młodzi oraz, że wyborcy PO nie akceptują lub wręcz obawiają się hejtu w kampanii. Wykazano również, że dla 80 proc. wyborców ważne jest podejmowanie tematyki służby zdrowia, ale mało który wyborca wierzy, że według zapowiedzi partii, system ten zostanie naprawiony. Wybory parlamentarne odbędą się 13 października.