Gazeta przypomina, że o tym, czy po wakacjach uczniowie wrócą do stacjonarnej nauki, rząd zdecyduje dwa, a nawet tydzień przed zakończeniem wakacji. Podkreśla, że Ministerstwo Edukacji Narodowej (MEN) rozważa różne rozwiązania, ale jak dotąd nie przedstawiono żadnych konkretów, a tymczasem chorych z każdym dniem przybywa i nadejście drugiej fali epidemii staje się bardziej realne. Dlatego, według "DGP", dyrektorzy szkół starają się we własnym zakresie przygotować rozwiązania, które pomogą ograniczyć ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa w placówkach. Mowa o hybrydowym, czy inaczej mówiąc dualnym kształceniu - część uczniów chodzi do szkoły, a pozostali łączą się z nauczycielem zdalnie. "Klasa mogłaby zostać podzielona na pół. Jedna grupa przychodziłaby do szkoły na rano, a druga na popołudnie, albo część dzieci miałaby zajęcia jednego dnia, a druga następnego. Można też podzielić dzieci klasami i wyznaczyć im zajęcia w co drugi dzień" - tłumaczy w rozmowie z dziennikiem dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty Marek Pleśniar.