Kluczowym elementem nowego planu - pisze "DGP" - ma być zwiększenie pensum, ale na zasadach dobrowolności. Przypomnijmy, że podczas negocjacji rządu ze związkowcami toczył się spór o pensum. Beata Szydło proponowała, że wzrost wynagrodzeń musi iść w parze ze zwiększeniem liczby godzin pracy nauczyciela. Sławomir Broniarz przekonywał z kolei, że dłuższa praca nie może być jedynym warunkiem zwiększonych zarobków. Na Nowogrodzkiej wymyślono więc, że zwiększenie pensum będzie dobrowolne. Zgodnie z planem PiS, obowiązkowym czasem pracy ma być 18 godzin zajęć tygodniowo. Jednak dyrektor szkoły będzie mógł zaproponować pracownikom zwiększenie pensum, za którym będzie szła podwyżka. Decyzję o tym, ile i za ile pracować, będzie więc podejmował nauczyciel - czytamy. Kolejnym elementem planu ma być powrót do wcześniejszych emerytur. PiS planuje wrócić (na rok lub dwa) do możliwości, jaką w 2008 roku odebrano oświacie. Nauczyciel po 30 latach pracy, w tym 20 w oświacie (z tzw. kredą), niezależnie od wieku, będzie mógł odejść na wcześniejszą emeryturę. W PiS szacuje się, że osób chętnych na takie rozwiązanie mogłoby być ok. 100 tys. Tym sposobem - czytamy w "DGP" - PiS chce wytrącić związkowcom argument o tym, że zwiększenie pensum doprowadzi do masowych zwolnień. Poświęcenie starszych nauczycieli, by młodzi mogli zarabiać lepiej daje rządowi istotną kartę przetargową. Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej".