Zerwane dachy domów, linie energetyczne i telefoniczne, przygniecione przez drzewa samochody, zalane drogi i piwnice - to efekt wichur i burz, jakie wczoraj wieczorem przeszły nad Warszawą, Śląskiem, Podhalem, Podkarpaciem i Małopolską. Nad Tarnowem przeszła trąba powietrzna. Ranne zostały dwie osoby. Z mieszkańcami miasta rozmawiał nasz reporter Grzegorz Nowosielski: Tymczasem rząd obiecał pomoc finansową dla dotkniętego powodzią Pomorza. Po tygodniu dyskusji i szacowania strat rząd postanowił przekazać najciężej poszkodowanym łacznie 75 milionów złotych. To mniej niż jedna trzecia kwoty, na jaką oszacowano straty w samym tylko Gdańsku. Ponad 24 mln przeznaczone być mają na bieżące remonty. Premier Buzek obiecał, że pieniędzy może być jednak więcej. - Jeśli okaże się, że te środki są niewystarczające, na skuteczną pomoc, to będziemy jeszcze tę pomoc zwiększać - mówił premier. Już wiadomo, że te pieniądze nie wystarczą. - Potrzeby są znacznie większe - mówi rozczarowany prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz. - Sądziłem, że wizyta premiera, który osobiście zobaczył to wszystko, spowoduje, że kwoty, które zostaną przeznaczone na likwidację skutków, będą kwotami bardziej rzeczowymi niż symbolicznymi. Tutaj niestety są to kwoty iluzoryczne, symboliczne, wirtualne. Kataklizm dotknął Pomorze tydzień temu. W ciągu kilkudziesięciu godzin w niektórych miejscach regionu spadło tyle deszczu, ile wynosi dwumiesięczna norma o tej porze roku. Woda przerwała wały na rzece Raduni, zalała setki domów, zniszczyła drogi i sklepy. Zabrała dorobek całego życia wielu rodzin. Większość z nich bez pomocy z zewnątrz nie wróci do normalnego życia...