Jak poinformował rzecznik komendanta stołecznego policji Mariusz Sokołowski, policjanci odnaleźli je w mieszkaniu mężczyzny. Wynika z nich, że mężczyzna przygotowywał się do zabójstwa bliskich. W 12-stronicowym liście do ministra sprawiedliwości Wojciech K. opisał m.in. gdzie kupił broń (nie miał na nią pozwolenia), a także swoje konflikty z byłą żoną, problemy w kontaktach z dzieckiem, spory z teściową. Miały być one przyczyną jego desperackiego kroku. Do tragedii doszło we wtorek ok. godziny 14. Wojciech K. podszedł do swojej byłej żony Moniki K., spacerującej z córką w pobliżu ul. Rzepichy na warszawskim Bródnie, wyciągnął broń i strzelił - najpierw do dwuletniego dziecka siedzącego w wózku, później do jego matki. Jak ustalili policjanci, do dziecka strzelił 3- krotnie, do byłej żony - osiem razy. Następnie doszedł do pobliskiego garażu i zaparkowanego przed nim samochodu. Tam na oczach właściciela auta popełnił samobójstwo. Bliscy kobiety twierdzą, że K. nachodził ją. Jego b. teściowa zgłosiła też na policję zbezczeszczenie grobu męża - winą za to obarczała właśnie byłego zięcia. Wojciech K. był w 1997 r. notowany za kradzież z włamaniem. Wcześniej miał m.in. zakaz prowadzenia pojazdów - prawdopodobnie za jazdę po pijanemu. Ostatnio zarabiał wyjeżdżając za granicę.