"Zwycięstwo należy do Jarosława Kaczyńskiego" - czytamy w internetowym wydaniu tygodnika "Der Spiegel". Jarosław Kaczyński kieruje rządem z zaplecza, nie posiadając żadnego oficjalnego stanowiska państwowego. I to właśnie on ustalił europejską politykę swojej partii - "europejską, ale bez uciążliwych problemów UE" - zaznacza Puhl. "Za rządów PiS Polska znajduje się w permanentnym sporze z Brukselą. Jako pierwszy kraj doprowadziła do wdrożenia przeciwko sobie postępowania na podstawie art. 7. Może nawet stracić prawo głosu w unijnych gremiach, gdyż PiS podporządkował sobie wymiar sprawiedliwości włącznie z Trybunałem Konstytucyjnym" - czytamy w "Spieglu". Polska - trudny partner Puhl dodaje, że Polska uważana jest za trudnego partnera, który broni narodowych interesów, sprzeciwia się (przyjęciu) imigrantów, a równocześnie korzysta jak żaden inny kraj z europejskiej solidarności w formie subwencji. "PiS nie jest prostacką antyeuropejską partią, która dążyłaby do wyjścia z Unii" - podkreśla komentator. Hasłem kampanii wyborczej PiS było "Polska - serce Europy". "Jarosław Kaczyński znał oczywiście wyniki sondaży, które wskazują na 90-proc. poparcie jego rodaków dla UE, i zróżnicował swój program" - wyjaśnia Puhl. Kolejne hasło wyborcze brzmiało - "Broń swoich praw". W ten sposób PiS zaistniało w kampanii wyborczej "nie jako przeciwnik UE, lecz jako bojownik w ramach UE" zgodnie z dewizą - "Jesteśmy w środku, ale nie na wszystko się godzimy". Puhl przypomina słowa Kaczyńskiego, że będąc u władzy PiS nie pozwoli na realizację projektów, które stanowią zagrożenie dla Polski. "Chodzi o małżeństwa jednopłciowe oraz imigrację" - tłumaczy dziennikarz "Spiegla". Zwraca też uwagę na postulat zrównania poziomu życia Polaków z Zachodem. Bez nienawiści do UE "To nie jest przesłanie nienawiści do UE, lecz właściwie całkiem ambitny projekt. PiS wykorzystał sprytnie poczucie dyskryminacji odczuwane przez wielu mieszkańców Europy Wschodniej - niezadowolenia wywołanego poczuciem, że ciągle jeszcze nie są oni traktowani poważnie, że pomimo trwającej od dziesięcioleci pogoni za Zachodem nie cieszą się należytym uznaniem" - czytamy w "Spieglu". PiS trzyma się z daleka od nowej europejskiej prawicy. Prawdopodobnie jest to wynik przemyśleń Kaczyńskiego. Prawo i Sprawiedliwość zrozumiało, że prowokacyjna antyeuropejskość w stylu Geerta Wildersa czy Matteo Salviniego nie spotka się z poparciem polskich wyborców - pisze w konkluzji Jan Puhl. Redakcja Polska Deutsche Welle