Protestujący domagali się m.in. stabilnego zatrudnienia, podwyżki płacy minimalnej i kwot uprawniających do zasiłków rodzinnych oraz pomocy społecznej. Nie zgadzali się natomiast na plany oszczędności i zamrożenie płac w sferze budżetowej oraz zapowiadane podwyżki podatku VAT i akcyzy. W ramach demonstracji przed KPRM odbył się happening z udziałem młodych związkowców "Co wy wiecie o naszym świecie?". Na platformie, która znajdował się na czele demonstracji, grupa młodych członków Solidarności była oplatana pasem przez związkowców przebranych za premiera Donalda Tuska i ministra finansów Jacka Rostowskiego. "Symbolizuje to, że rząd zaciska nam pasa" - powiedział jeden z protestujących. Złożono petycję do premiera oraz postulatów młodych związkowców. Demonstranci wznosili okrzyki, np: "Co wy wiecie o naszym świecie", "Godna praca tu i teraz". Jest transparent z napisem: "Panie premierze! ZUS to nie piłka nożna". Zgromadzeni używali trąbek, syren i gwizdków. Jeszcze przed rozpoczęciem protestu słychać było wybuchające petardy. Policja zablokowała dla ruchu Al. Ujazdowskie w obie strony. Przewodniczący Solidarności Janusz Śniadek powiedział przed rozpoczęciem protestu, że polityka oszczędności i zaciskania pasa doprowadziła Polskę do największego zadłużenia w historii. Zaapelował do rządu o dialog ze związkami. Według Śniadka, co dziesiąty pracownik w Polsce, który ma stałe zatrudnienie, żyje poniżej progu ubóstwa. - Nie akceptuję sytuacji, w której duża część polskiego społeczeństwa żyje w biedzie, gdzie mamy największe w Europie niedożywienie dzieci. (...) Równocześnie nieustannie słyszymy w mediach, że za dużo wydajemy. Za dużo wydajemy, bo za małe są zyski pazernych finansistów - powiedział na konferencji prasowej przed rozpoczęciem protestu. - Chcemy solidarnej i sprawiedliwej Polski. Takiej, jak z naszych marzeń w roku 1980. Wywalczyliśmy wolność, a ta wolność jest nadużywana przez elity gospodarcze i polityczne do wygodnego urządzania życia sobie, przerzucania wszystkich ciężarów na ludzi. Na to nie ma zgody - podkreślił Śniadek. Skrytykował projekt budżetu na 2011 r., w którym - jego zdaniem - nie rosną wynagrodzenia "dla całych sfer", ale jednocześnie kancelarie Sejmu, Senatu i rządu będą miały wyższe budżety o 10 proc. Odniósł się też do planowanej od nowego roku podwyżki VAT. - Są w Polsce armie ludzi, dla których kilkadziesiąt złotych miesięcznie to jest poważny problem. W imieniu tych ludzi (...) będzie wołała Solidarność. To jest nasze prawo i nasz święty obowiązek - powiedział.