Minister obrony narodowej i ambasador USA wzięli w czwartek w Warszawie udział w odprawie dotyczącej polsko-amerykańskiej współpracy przed ćwiczeniami Defender-Europe 20. Manewry, zaplanowane od lutego do kwietnia, zakładają przerzut 20 tys. amerykańskich żołnierzy do Europy, gdzie wezmą udział w ćwiczeniach poligonowych m.in. w Polsce i krajach bałtyckich. Będzie to największy przerzut amerykańskich wojsk do Europy od 25 lat. Ze strony Polski w ćwiczeniach weźmie udział przeszło dwa tysiące żołnierzy, ciężki sprzęt i lotnictwo. Nasz kraj udostępni sieć drogową i porty, zaangażowana będzie też policja, straż pożarna i Straż Graniczna. "Bardzo ważny test" Szef MON zwracał uwagę, że w ramach Defender-Europe 20 strategiczny przerzut sił jest jedną z kluczowych zdolności niezbędnych do zapewnienia Polsce trwałego bezpieczeństwa. "To bardzo ważny test nie tylko dla wojska, ale również dla administracji oraz instytucji pozamilitarnych" - zaznaczył. "To ćwiczenie jest mocnym potwierdzeniem naszego wspólnego zaangażowania na rzecz bezpieczeństwa. Defender-Europe 20 to także możliwość sprawdzenia się Wojska Polskiego zarówno pod względem planowania, logistyki jak i koordynacji" - mówił szef MON. "Chcemy, aby społeczeństwo miało świadomość globalną o tym, że skala zaangażowania sił Stanów Zjednoczonych, powierzenie Polsce roli jednego z państw gospodarza oraz fakt organizacji ćwiczenia przez dowództwo sił USA w Europie jest jednym z elementów rosnącego zaangażowania Stanów Zjednoczonych w budowę bezpieczeństwa całego regionu" - podkreślił. 37 tys. żołnierzy z 18 krajów Błaszczak wskazał, że skala tego ćwiczenia robi wrażenie, gdyż w Defender-Europe 20 oraz w serii ćwiczeń weźmie udział prawie 37 tys. żołnierzy z 18 krajów. "Z czego 20 tys. zostanie przerzuconych na nasz kontynent bezpośrednio ze Stanów Zjednoczonych" - dodał. Aktywna faza ćwiczeń rozpocznie się - jak mówił - za prawie trzy miesiące. Szef MON zapewnił, że Polska aktywnie uczestniczy w ćwiczeniu. "Nasz wkład to nie tylko ponad dwa tysiące żołnierzy, ciężki sprzęt, lotnictwo, infrastruktura drogowa, kolej czy porty. To również bardzo liczna grupa ludzi z sektora cywilnego i pozostałych służb, takich jak policja, straż pożarna, czy straż graniczna" - wskazał. Błaszczak ocenił też, że ćwiczenia te są wyjątkowe dla Polski, gdyż w ich trakcie będziemy mieli możliwość potwierdzenia i praktycznego sprawdzenia narodowych procedur i możliwości logistycznych. Minister obrony narodowej podkreślił, że zwiększenie obecności wojsk Stanów Zjednoczonych w Polsce to jeden z priorytetów MON. "Działania takie, jak ćwiczenie Defender-Europe 20 są dowodem na bardzo dobre relacje łączące Polskę i Stany Zjednoczone" - dodał Błaszczak. "To ćwiczenie jest symboliczne" Ambasador USA Georgette Mosbacher mówiła, że ćwiczenie Defender-Europe 20 to "dowód zaangażowania USA w Europie i żywotności gwarancji zapisanych w art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego". "To ćwiczenie nie jest tylko symboliczne, jest istotą tego, co mamy na myśli, mówiąc o kolektywnej obronie" - powiedziała Mosbacher. Dodała, że Defender-Europe "pokaże, na czym polega gwarancja zawarta w art. 5 traktatu waszyngtońskiego, stanowiącym, że atak na jednego sprzymierzonego uważa się za atak na cały Sojusz. "Blisko 20 tys. amerykańskich żołnierzy zostanie przerzuconych wraz ze sprzętem ze Stanów Zjednoczonych do Europy, gdzie będzie się szybko przemieszczać na terytoriach siedmiu krajów, w tym Polski. Dołączy do nich kolejnych dziewięć tys. amerykańskich żołnierzy, którzy już są w Europie. To ćwiczenie wykaże, że 29 tys. kobiet i mężczyzn w mundurach, z 33 tys. jednostkami sprzętu, jest w stanie przemieścić się na odległość czterech tys. km przez cały kontynent. To znaczące wyzwanie logistyczne, ale NATO jest w stanie temu sprostać" - mówiła Mosbacher. Ambasador USA dodała, że ćwiczenie, zwiększające operacyjność w NATO, dowodzi niewzruszonego zaangażowania Amerykanów na rzecz Europy i zasady kolektywnej obrony. "Jeżeli były jakiekolwiek obawy, że Stany Zjednoczone mogą się wahać, niech to ćwiczenie będzie dowodem, że tak nie jest" - zapewniła ambasador USA. Mosbacher podkreśliła rolę Polski w ćwiczeniu, które odbędzie się na terenie siedmiu krajów. Zaznaczyła, że sukces zależy nie tylko od wojska, ale i lokalnych społeczności, których przedstawiciele mogą na odprawie "zadać pytania i przedyskutować obawy". "Nasze siły będą się przemieszczały przez miasteczka i wioski. Cieszę się, że mogę o tym z państwem rozmawiać" - zwróciła się do przedstawicieli władz lokalnych.