Jak powiedział dziennikarzom Arłukowicz w czwartek przed debatą, stara się przeprowadzać zmiany w służbie zdrowia "tak, żeby pacjenci odczuwali je jak najmniej". - Każda decyzja w tym resorcie jest odczuwana przez nas wszystkich - dodał. - Ta debata służy temu, by wokół zdrowia budować pewną atmosferę polityczną. To nie służy przeprowadzaniu zmian. Nie obawiam się dyskusji, mam argumenty, które będą przedstawiał - powiedział minister zdrowia. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom w debacie nie bierze udziału premier Donald Tusk. Jak wyjaśnił w czwartek rzecznik rządu Paweł Graś, premier trafił do szpitala z powodu infekcji górnych dróg oddechowych. Jak wynika z uzasadnienia wniosku, Prawo i Sprawiedliwość zarzuca Bartoszowi Arłukowiczowi m.in. "fatalną politykę zdrowotną państwa", która - zdaniem polityków tego ugrupowania - doprowadziła do gwałtownie narastającego kryzysu. Autorzy wniosku wskazują na dezintegrację systemu opieki zdrowotnej, rosnące kolejki do świadczeń i utrudnienia w dostępie do leków. Jak napisano w uzasadnieniu wniosku, "po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat dochodzi w Polsce do sytuacji, w której wstrzymano przyjęcia do leczenia planowego dzieci". Poparcie dla wniosku PiS deklarują również pozostałe kluby opozycyjne: Ruch Palikota, SLD i Solidarna Polska. Bronić ministra zamierza koalicja rządząca. PiS próbuje odwołać Arłukowicza już drugi rok z rzędu - 27 stycznia 2012 koalicja PO-PSL odrzuciła poprzedni wniosek, który był pokłosiem przygotowanej przez resort zdrowia ustawy refundacyjnej. Sejmowa arytmetyka wskazuje, że obecny wniosek PiS o odwołanie ministra zdrowia podzieli los poprzedniego. Sejm wyraża wotum nieufności wobec ministra większością ustawowej liczby posłów (czyli 231 głosami). Koalicja PO-PSL ma w Sejmie 235 głosów. Dotychczas było ich 234, ale niedawno Stronnictwo zasilił poseł Solidarnej Polski Andrzej Dąbrowski.