W środę Sejm rozpoczął prace nad rządowym projektem zmian ustawy o KSSiP, zakładającym m.in., że po ukończeniu kształcenia i zdaniu egzaminu jej absolwenci staną się asesorami sędziowskimi. Rząd podkreśla, że celem projektu jest m.in. właściwe wykorzystanie absolwentów szkoły, których mniejszość zostaje sędziami. Według opozycji, chodzi o "podporządkowanie władzy sądowniczej przez władzę wykonawczą". Debata w Sejmie Popierając projekt, Waldemar Buda (PiS) podkreślał, że potencjał KSSiP nie był dotychczas wykorzystywany. Według niego, doprecyzowanie zasad asesury było konieczne po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, a projekt wypełnia zalecenia Trybunału. "Zmiany należy ocenić krytycznie, bo są niebezpieczne dla niezawisłości wymiaru sprawiedliwości i pozostają w sprzeczności z orzecznictwem TK" - mówił Arkadiusz Myrcha (PO), który wniósł o odrzucenie projektu. Według niego, chodzi o "zapewnienie ministrowi realnego wpływu na osoby wydające wyroki". Powiedział, że asesorzy "powinni być powoływani przez prezydenta, a to minister Ziobro ma ich powoływać, co - według Myrchy - narusza konstytucję. Według posła, projekt narusza konstytucyjną zasadę dostępu do służby publicznej na jednakowych zasadach. Także Jerzy Jachnik (Kukiz’15) wniósł o odrzucenie projektu. "Chcielibyśmy sądownictwa obiektywnego, sprawiedliwego i niepartyjnego; zatem w tej sytuacji będziemy za odrzuceniem projektu" - mówił. Pytał, jakie absolwent KSSiP ma doświadczenie życiowe, co jest niezbędną cechą sędziego. Krytykował brak zapisu o okresowych badaniach psychiatrycznych, "bo to zawód bardzo obciążający, szczególnie dla młodych ludzi". Ironizował, czy nie należy powołać "szkoły posłów i senatorów". "Projekt ma na celu podporządkowanie władzy sądowniczej przez władzę wykonawczą" - mówiła Kamila Gasiuk-Pihowicz (N). Według niej asesorzy będą uzależnieni od ministra. Podkreślała, że nadzorowana przez ministra KSSiP ma wypuszczać absolwentów, którzy będą uprzywilejowani w drodze dojścia do zawodu sędziego, kosztem m.in. referendarzy sądowych i asystentów sędziów - w których "państwo zainwestowało niemałe środki". Po przyjęciu ustawy nie będą mieli szans na funkcje sędziego - oceniła. Także PSL był za odrzuceniem projektu. Krzysztof Paszyk przyznał, że dotychczasowa droga dojścia do zawodu sędziego nie była doskonała, ale projekt wpisuje się w upolitycznienie sądownictwa - rola ministra będzie bardzo duża. Według niego KRS będzie pozbawiona wpływu na nominacje asesorów. Wiceminister sprawiedliwości odpowiada na zarzuty posłów Wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak odpowiadał posłom, że projekt jest konstytucyjny, a "ostatecznym recenzentem" będzie TK, jeśli ktoś wniesie skargę. Podkreślał, że "każdy może próbować wejść w mury KSSiP; ukończyć ją i przez asesurę wejść do sądownictwa". Dodał, że pozostaje też możliwość przechodzenia do sądownictwa m.in. z adwokatury i radców prawnych. Asesorów sędziowskich - czyli "sędziów na próbę" - nie ma w polskich sądach od 2009 r. To efekt wyroku TK z 2007 r., gdy uchylił on ówczesne przepisy o asesorach, stwierdzając niezgodność z trójpodziałem władzy reguły, zgodnie z którą asesorów powołuje minister sprawiedliwości - czyli reprezentant władzy wykonawczej. Środowiska sędziowskie wskazywały jednak, że asesura jest najlepszym sposobem weryfikacji, czy kandydat na sędziego sprawdza się w tej roli. Podkreślano jednocześnie, że aby pozostać w zgodzie z wyrokiem TK, nowa asesura musi być jak najbardziej zbliżona do zawodu sędziowskiego we wszystkich aspektach, żeby nie było zarzutu niekonstytucyjności. W styczniu br. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapowiadał zmiany, podkreślając że szkoła miała być kuźnią prawniczych elit, a tymczasem na stu kilkudziesięciu jej absolwentów szkoły zaledwie 24 trafiło do sądów. Mówił, że tę sytuację trzeba zmienić, bo obecnie "znakomicie wykształceni ludzie trafiają do prywatnych kancelarii" a przecież "państwo i podatnicy łożyli wielkie sumy na ich wykształcenie". Rząd przyjął projekt 14 marca. Założenia projektu "Asesorzy, a więc 'sędziowie na próbę', otrzymają wszelkie atrybuty niezawisłości, przysługujące 'pełnoprawnym' sędziom. Jeśli przebieg ich służby nie będzie budził zastrzeżeń, ich kandydatury zostaną przedstawione prezydentowi RP przez KRS - już bez, obowiązkowego dotąd także dla absolwentów KSSiP, konkursu na wolne stanowisko sędziowskie" - wynika z projektu. Zgodnie z nim Minister Sprawiedliwości będzie dokonywał mianowania na stanowisko asesora sądowego na czas nieokreślony. KRS zachowa prawo do sprzeciwu wobec powierzenia asesorowi pełnienia obowiązków sędziego, który będzie podlegał kontroli Sądu Najwyższego. Jeżeli KRS nie zgłosi sprzeciwu, asesor będzie pełnił obowiązki sędziego przez 4 lata. Po ukończeniu kształcenia w KSSiP aplikanci sędziowscy będą przystępować do egzaminu sędziowskiego, przeprowadzonego przez państwową komisję. Wynik, który osiągną, ma decydować o pierwszeństwie przyjęcia na asesurę sądową. Dodatkowo w razie nieobsadzenia wszystkich stanowisk asesorskich przez aplikantów aplikacji sędziowskiej, minister sprawiedliwości będzie mógł przeznaczyć stanowiska, które zostaną dla aplikantów aplikacji prokuratorskiej. Kandydaci mający inne kwalifikacje zawodowe niż absolwenci KSSiP będą mogli ubiegać się o stanowiska sędziowskie w trybie konkursowym, na dotychczasowych zasadach. Według Krajowej Rady Sądownictwa, "projekt pozostaje w sprzeczności z konstytucyjną zasadą trójpodziału władzy". Według KRS, "minister sprawiedliwości pełniący jednocześnie funkcję prokuratora generalnego znacząco umacnia swoją pozycję i wpływ na kształcenie kadr sądownictwa powszechnego, rozszerzając swoje kompetencje w odniesieniu do KSSiP, przy jednoczesnym marginalizowaniu wpływu KRS i samorządu sędziowskiego na kształcenie przyszłych sędziów".