Jest to projekt ustawy o obronie życia i zdrowia nienarodzonych dzieci poczętych in vitro, nowelizacji ustawy o leczeniu niepłodności, ustawy Kodeks karny oraz Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Podpisali się pod nim głównie posłowie Kukiz'15, niezrzeszeni oraz PO. Jak mówił w imieniu wnioskodawców Jan Klawiter (niez.), projekt ma na celu "zagwarantowanie dzieciom poczętym in vitro prawo do urodzenia, wyeliminować praktyki selekcji, przywrócić relacje pomiędzy decyzją o poczęciu życia a odpowiedzialnością za jego rozwój". Dodał, że projekt ma także "przywrócić porządek prawny w RP". Jak wyjaśnił, chodzi o ujednolicenie terminologii ustawy o leczeniu niepłodności z innymi, obowiązującymi aktami prawnymi. Obecnie w ustawie o leczeniu niepłodności zapisane jest, że zarodek to "grupa komórek powstała wskutek pozaustrojowego połączenia się żeńskiej i męskiej komórki rozrodczej, od zakończenia procesu zlewania się jąder komórek rozrodczych (kariogamia) do chwili zagnieżdżenia się w śluzówce macicy". Wnioskodawcy chcą, by zarodek definiować jako "dziecko poczęte w najwcześniejszej fazie rozwoju biologicznego, powstałe w wyniku połączenia gamety męskiej i żeńskiej". Autorzy projektu chcą także, by do artykułu określającego, w jaki sposób powinno być prowadzone leczenie niepłodności, dodać m.in.: "ze szczególnym uwzględnieniem prawnej ochrony życia" oraz zapisania, że żadne z działań podejmowanych na podstawie ustawy nie może naruszać praw i dobra dziecka poczętego. W projekcie zaproponowano również, by w przypadku in vitro nie można było dokonać zapłodnienia więcej niż jednej żeńskiej komórki rozrodczej, a od zapłodnienia pozaustrojowego do umieszczenia komórki rozrodczej w ciele kobiety nie może upłynąć więcej niż 72 godziny. Obecnie przepisy zezwalają na zapłodnienie sześciu żeńskich komórek rozrodczych (w określonych przypadkach można utworzyć więcej zarodków). W projekcie zaproponowano też zmiany w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym, które mają uniemożliwić nawiązanie prawnego stosunku rodzicielskiego dziecka poczętego in vitro wobec mężczyzny będącego partnerem matki, ale niebędącym genetycznym ojcem. Wnioskodawcy powołują się na opinię Sądu Najwyższego do projektu ustawy o leczeniu niepłodności, w której SN wskazał, że taka konstrukcja jest "bardzo skomplikowana i pozostawia wykreowanie rodzinnego stosunku prawnego ojcostwa pomiędzy osobami obcymi poza wszelką kontrolą". W projekcie jest również zapis, że "ustawa w żaden sposób nie ogranicza zakresu stosowania art. 157a ustawy Kodeks karny". Artykuł ten dotyczy ochrony dzieci poczętych; stanowi m.in., że za uszkodzenie ciała dziecka poczętego lub rozstrój zdrowia zagrażający jego życiu grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. PiS nie mówi "nie" Prawo i Sprawiedliwość chce, by poselski projekt ustawy wzmacniającej ochronę zarodka z in vitro trafił do prac w komisji. Poseł Tomasz Latos podkreślał, że konieczne jest wysłuchanie "wszystkich stron". "Chciałbym powiedzieć - niezależnie od różnego rodzaju wątpliwości, które można mieć, słuchając również wystąpienia wnioskodawców i czytając ten projekt - że uważamy, że właściwym miejscem do dalszych prac nad tym projektem jest komisja sejmowa. Uważamy, że pewna wymiana poglądów w wysokiej izbie, w sali plenarnej, byłaby dość trudna" - mówił podczas debaty sejmowej. Dodał, że "w tej sprawie z pewnością należy porozmawiać z ekspertami, należy posłuchać argumentów obu stron". "Uważamy, że przy wszystkich wątpliwościach i zastrzeżeniach, które mogą być zgłaszane przez różne strony sali zarówno do samej procedury in vitro, jak też do tego konkretnego projektu, to ten, który obecnie obowiązuje, jest z pewnością projektem - myślę, że chyba jednym z najbardziej liberalnym w Europie" - powiedział. Krytyka Ewy Kopacz Ewa Kopacz (PO) oceniła, że rozwiązania zaproponowane w projekcie zmian w prawie dotyczącym in vitro, zmierzają do likwidacji tej metody w Polsce. Złożyła wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. Kopacz zaznaczyła, że dzięki metodzie in vitro na świecie urodziło się 6,5 mln dzieci, a w Polsce - jak przypomniała - dzięki programowi wprowadzonemu przez poprzedni rząd PO-PSL, dot. finansowania in vitro, 6 tys. dzieci. "Metoda in vitro jest najskuteczniejszą obecnie dostępną procedurą medyczną w leczeniu niepłodności. Nie ma takiego kraju europejskiego, w którym ta metoda byłaby zakazana, w którym zapłodnienie pozaustrojowe traktowane byłoby jako metoda eksperymentalna, wręcz przeciwnie" - podkreślała b. premier i b. minister zdrowia podczas czwartkowej, sejmowej debaty. Oceniła, że rozpatrywany projekt jest wynikiem egoizmu jego autorów. "W ustawie, którą zaproponowaliście nie chodzi o nic innego tylko o wasz egoizm, o chęć udowodnienia, że wasza wola, wasze poglądy, wasza władza nad innymi jest ważniejsza niż szczęście innych ludzi, a nawet życie innych ludzi" - mówiła. Dodała, że każde dziecko "urodzone z metody in vitro jest więcej warte niż władza na tej sali". "Im bardziej będziecie chcieli udowodnić, jak bardzo ważni, władni jesteście, tym bardziej dla ludzi poza tą salą stawać się będziecie w ich oczach mniejsi i mniejsi" - mówiła. Zaznaczyła, że zna dzieci, które przyszły na świat dzięki metodzie in vitro, i wie, że są szczęśliwe, w szczęśliwych rodzinach. "Ta mała Wiktoria jest ważniejsza niż cała pana władza panie Kukiz i cały pański klub, mały Piotruś, którego rodzice nie mówią o nim inaczej niż jak o cudzie, darze od Boga jest więcej wart niż pana władza panie Kaczyński, cały pana rząd, spółki i tysiące kłaniających się panu pochlebców" - powiedziała. Nowoczesna za odrzuceniem Nowoczesna opowiedziała się za odrzuceniem poselskiego projektu dotyczącego in vitro i wzmocnienia ochrony zarodka. Michał Stasiński (Nowoczesna) ocenił, że celem projektowanej ustawy jest całkowita likwidacja in vitro w Polsce. Jak mówił, oznacza to dramat wielu ludzi w Polsce, którzy chcą być rodzicami, a nie mogą. "In vitro jest to procedura, która nie niszczy życia nienarodzonych; w tym kraju nie został zniszczony żaden zarodek" - podkreślał. "Wzywam państwa i bardzo proszę o odrzucenie tej ustawy w pierwszym czytaniu" - dodał. Marek Ruciński (Nowoczesna) mówił do wnioskodawców, że nie mają prawa decydować, jaki sposób leczenia niepłodności wybiorą pacjenci. "Nie jesteście sumieniem narodu, nie macie również prawa mówić ludziom, co jest etyczne, a co nie" - powiedział. "Bez względu na przyszłość tego projektu Nowoczesna będzie podejmować wszelkie działania w kierunku zapewniania pełnego finansowania terapii metodą in vitro. Nowoczesna jako partia prorodzinna zagłosuje przeciwko procedowanej ustawie" - zadeklarował. Stanowisko PSL Kształt poselskiego projektu dotyczącego in vitro jest trudny do przyjęcia - stwierdził szef PSL Władysław Kosiniak Kamysz. Najgorsza była "wolna amerykanka" ws in vitro, obecnie są uregulowania, ale wymagają zmiany - ocenił. "Przez większość funkcjonowania od odkrycia metody in vitro, w Polsce była 'wolna amerykanka' i było to najgorsze z możliwych rozwiązań, bo nie było żadnej kontroli nad procedurą in vitro; nie było ochrony zarodków; była możliwość tworzenia hybryd i chimer" - mówił Kosiniak Kamysz podczas czwartkowej, sejmowej debaty. Wskazał, że udało się to rok temu zmienić "w trudnym kompromisie, w trudnych dyskusjach pomiędzy klubami". "Wtedy klub PiS był przeciwny i deklarował, że to zmieni. Niestety po wyborach poszedł najgorszą i najłatwiejszą drogą - nie zaostrzył ustawy (...), tylko zlikwidował rządowy program dopłacania, a nie zmienił warunków funkcjonowania metody in vitro w Polsce" - powiedział. "Zaprezentowana dzisiaj ustawa nie jest doskonała (...) Pytanie, czy zgłoszony projekt może ewoluować w bardzo daleko idącym kierunku. Ten, który został zaprezentowany, jest trudny do przyjęcia. Potrzeba w nim wielu zmian i pytanie do PiS, czy w tym wypadku intencją PiS są zmiany w ustawie o in vitro i w jakim czasie" - powiedział Kosiniak Kamysz. Zapowiedział, że w klubie PSL nie będzie dyscypliny w głosowaniu nad projektem.