Elementarz zaczyna się od litery "D". "Pani minister, jeszcze w czasach gdy nie była minister, mówiła, że ta reforma jest budowana od dymu z komina. To nas zainspirowało" - tłumaczył Elbanowski, nawiązując do "czytanki": "To dym a to dom/ A to reforma/ Reforma to dom pani minister".W tekście znalazła się także "rozmówka" na temat litery "T", przedstawiona jako rozmowa telefoniczna kuratorium z poradnią psychologiczną. "Proszę nie odraczać w tym roku sześciolatków - zwraca się kuratorium do poradni. - Dlaczego? Przecież to dzieci przedszkolne" - dziwi się poradnia. "Dlatego, że stracicie prace" - tłumaczy kuratorium. W tekście pogrubione zostały litery "T". Jak tłumaczyli autorzy, to przykład "z życia wzięty". Elbanowski zastrzegł, że prezentacja "podręcznika" to happening. - Ten podręcznik jest przygotowany w takiej formie. Poruszamy w nim jednak konkretne problemy, związane z reformą, na przykład kumulacja roczników: rząd przewiduje, że w najbliższych dwóch latach do szkół trafi ponad pół miliona dzieci, w kolejnym 650 tysięcy. To realny problem dla nas, rodziców, szczególnie w powiązaniu z tematem darmowego podręcznika - mówił. - Obietnicę tego podręcznika słyszeliśmy już sześć lat temu. Żadne prace nie zostały podjęte. Teraz jest to robione niepoważnie i bez recenzji - ministerstwo je zniosło, autorzy mają sprawdzać sami siebie (...). Projekt ministerialny wyszedł już z ministerstwa i został przegłosowany przez Sejm. Teraz ministerstwo zbiera opinie, które nie mają znaczenia. My mamy oczywiście przy sobie taką opinię i będziemy ją składać w ministerstwie z całą świadomością, że zostanie ona wyrzucona do kosza - dodał. Według niego państwo powinno odciążyć finansowo rodziców. - To, co robi rząd, jest kpiną. Jeśli rząd chciałby pomóc, zrobiłby program "wyprawka szkolna" na poważnie, tak żeby dotrzeć z informacją do samorządów, zwiększyłby pulę osób, którym ona przysługuje. Realna pomoc na tym etapie to dofinansowanie podręczników, które już są - ocenił.