Straż pożarna dowiedziała się zbyt późno O kulisach akcji gaśniczej opowiadał na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu wicepremier i minister spraw wewnętrznych i administracji Grzegorz Schetyna. Mówiąc o okolicznościach pożaru zwrócił uwagę na bardzo późne zawiadomienie policji i następnie straży pożarnej o tym zdarzeniu. Jak dodał, według wstępnych ustaleń pożar rozpoczął się przed północą, natomiast służby otrzymały zgłoszenie 40 minut po północy. - W ciągu 20 minut od przyjęcia zgłoszenia o pożarze hotelu na miejscu było 40 ratowników i sześć jednostek straży - zaznaczył. - To co można było zrobić, czyli udrożnienie drogi ewakuacyjnej nastąpiło w pierwszej fazie akcji po przybyciu straży - podkreślił Schetyna. Wcześniej w mediach pojawiały się głosy, że akcja ratownicza nie była przeprowadzona właściwie - strażacy mieli przybyć zbyt późno i bez odpowiedniego wyposażenia. Zlikwidowano system przeciwpożarowy Specjalni wysłannicy RMF FM badając przyczyny tragedii ustalili z kolei, że jeszcze dwa lata temu w hotelu w Kamieniu Pomorskim działały czujki przeciwpożarowe. W momencie przekształcania hotelu w budynek mieszkalny system jednak zlikwidowano, ponieważ pojawił się problem, kto miałby nim administrować. Zdaniem reporterów RMF FM, gdyby nie likwidacja systemu w momencie przejęcia obiektu przez miasto pożar być może nie pochłonąłby 21 ofiar. A wystarczyło cały system połączyć ze stanowiskiem kierowania straży pożarnej, zwłaszcza, że remiza oddalona jest od budynku tylko o 300 metrów. Taka decyzja byłaby tym bardziej uzasadniona, ponieważ wszyscy wiedzieli, że budynek zbudowany jest z łatwopalnych materiałów. Łatwopalne materiały Na tę ostatnią kwestię zwrócił również uwagę kierownik Zakładu Bezpieczeństwa Pożarowego Budynków Szkoły Głównej Służby Pożarniczej w Warszawie, Grzegorz Dzień. Ocenił on, że "w budynku socjalnym w Kamieniu Pomorskim w ogóle nie powinni mieszkać ludzie". - W trakcie oceny budynku przez straż pożarną przeoczono lub nie wzięto pod uwagę tego, z jakich materiałów jest on wykonany. A sądząc po szybkości rozprzestrzenienia pożaru, w ścianach musiały znajdować się materiały łatwopalne, takie jak styropian lub pianka poliuretanowa - powiedział Dzień. - Gdyby w budynku znajdowała się instalacja sygnalizacji pożaru, straż pożarna w ciągu minuty otrzymałaby sygnał, że wzrosła w nim temperatura lub doszło do zadymienia - dodał. Sytuację dodatkowo pogarszał fakt, że na korytarzach hotelu znajdowało się dużo mebli i ubrań. W czwartek gotowy ma być wstępny raport z prac zespołu, którym kieruje zastępca komendanta głównego PSP nadbryg. Janusz Skulich. Zespół bada przyczyny tragedii i przebieg akcji ratunkowej. W pożarze w nocy z niedzieli na poniedziałek zginęło 21 osób, w tym sześcioro dzieci. 21 osób, wśród nich jeden strażak, zostało rannych. Budynek doszczętnie spłonął. Od wtorku w związku z pożarem w kraju trwa trzydniowa żałoba narodowa.