Kilka dni temu europoseł PiS Marek Migalski opublikował na swoim blogu list do prezesa PiS, w którym zarzucił mu m.in, że ponosi odpowiedzialność za niskie notowania partii. Według spekulacji medialnych Jarosław Kaczyński jesienią zrezygnuje z prezesury, zachowując jedynie stanowisko honorowego przewodniczącego. Na następcę jest typowany Zbigniew Ziobro. Wybór Bronisława Komorowskiego na prezydenta i kompletowanie przez niego grona swoich współpracowników w prezydenckiej kancelarii, a także wybór Grzechorza Schetyny na marszałka Sejmu spowodowały, że również sytuacja Donalda Tuska jako lidera PO się zmienia. Politolog z Polskiej Akademii Nauk prof. Kazimierz Kik zaznaczył, że pozycja Donalda Tuska w PO oraz Jarosława Kaczyńskiego w PiS jest tylko pozornie podobna. Z jednej strony - powiedział - "tak jak nie istnieje PiS bez Kaczyńskiego, tak nie istnieje PO bez Tuska". - Oba ugrupowania są mocne dzięki swoim liderom, którzy nadają kierunek swoim partiom i głównie tworzą ich wizerunek - uważa. Kik zwrócił jednocześnie uwagę, że podczas gdy pozycja Tuska w PO jest "umocowana sukcesami wyborczymi Platformy", to pozycja Kaczyńskiego w PiS "jest obecnie coraz bardziej podważana". Jak dodał, świadczy o tym m.in. list Migalskiego, obarczający prezesa partii winą za ostatnie porażki wyborcze. Pozycja Tuska uzależniona od wyniku wyborów Według prof. Kika, dopóki PO będzie wygrywała wybory pozycja Tuska w partii jest niezagrożona. Z kolei - jak dodał - jeżeli J.Kaczyński nie przerwie pasma nieustannych porażek wyborczych PiS, to w niedługim czasie dojdzie do zmiany przywództwa w tej partii. Podkreślił też, że tym co odróżnia PO od PiS, jest "wewnętrzna wielobarwność", której dwoma przeciwstawnymi biegunami są Jarosław Gowin i Janusz Palikot. - Donald Tusk stworzył w Platformie płaszczyznę dialogu i to jest jego siłą. W stosunku do swoich współpracowników prowadzi politykę liberalną, dzięki czemu PO jest bardziej różnorodna i otwarta na dialog wewnętrzny. Dopóki Tusk w ten sposób będzie kierował partią i dopóki będzie w niej miejsce dla niekonwencjonalnych zachowań Palikota, to wydaje się być niezagrożony - uważa Kik. Społeczeństwo chce spokoju na szczycie władzy Zdaniem politologa, wygrana Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich umocniła pozycję premiera w partii, gdyż jest ona odbierana przez społeczeństwo jako nadzieja na spokój i stabilność władzy. - Społeczeństwo chce dzisiaj spokoju na szczycie władzy i gwarancji, że nie będzie zaskakiwana negatywnymi wydarzeniami, tak jak to miało miejsce za rządów PiS. Donald Tusk jako lider Platformy właśnie to gwarantuje i dopóki nie będzie przeprowadzał koniecznych reform w państwie, które będą uderzać w interesy grup społecznych, to Polacy zawsze wybiorą przy urnach PO. Rozpoczęcie reform będzie oznaczało dla PO koniec rządów - zaznaczył Kik. "Kaczyński kieruje partią żelazną ręką" W opinii politologa, z kolei w PiS "obserwujemy postępujący proces dekompozycji przywództwa Jarosława Kaczyńskiego, która może przekształcić się w przypadku porażki w tegorocznych wyborach samorządowych w dekompozycję strukturalną całej partii" - ocenił. Według profesora, sam sposób kierowania PiS-em przez Kaczyńskiego przyczynia się do osłabienia jego pozycji w partii. - Kaczyński kieruje partią żelazną ręką, eliminując możliwość dyskusji wewnątrzpartyjnej poprzez usuwanie tych polityków, którym na zmianach wewnątrz PiS bardzo zależy - podkreślił politolog. Zwrócił uwagę, że droga polityczna PiS usłana jest "trupami politycznymi", począwszy od usunięcia z partii b. premiera Kazimierza Marcinkiewicza, a kończąc na b. marszałku Sejmu i wiceszefie PiS Ludwiku Dornie. - Jarosław Kaczyński, otaczając się jedynie lojalnymi działaczami, zamyka się na dialog wewnątrz PiS, praktycznie go uniemożliwiając. Tych polityków, którzy są niewygodni, eliminuje. Taka przyszłość prawdopodobnie czeka teraz Zbigniewa Ziobrę, typowanego na następcę prezesa, oraz Marka Migalskiego - powiedział Kik. Podkreślił, że w PiS jest wielu młodych i ambitnych polityków, którzy na "żelazne kierownictwo" prezesa się nie zgadzają. Jego zdaniem, kwestią czasu jest pozbawienie przywództwa w PiS J.Kaczyńskiego, gdyż - jak zaznaczył - "nie ma lepszego instrumentu podważania przywództwa jak klęski wyborcze". Lider PiS myśli o odejściu z aktywnej polityki? Politolog z Fundacji im. Stefana Batorego Aleksander Smolar, podkreśla, że analizując kwestię ewentualnej zmiany przywództwa w PiS, należy wziąć pod uwagę dwie kwestie: z jednej strony intencje samego Kaczyńskiego, a z drugiej presję wewnętrzną i obiektywną możliwość odsunięcia prezesa od władzy. Zdaniem politologa, "koncentracja Kaczyńskiego na sprawach Smoleńska, radykalizacja języka, namaszczenie przez niego Antoniego Macierewicza na wyraziciela swoich poglądów w sprawie dla siebie najważniejszej - to wszystko mogłoby wskazywać, że Kaczyński rzeczywiście myśli o odejściu z aktywnej polityki". Zauważył, że Kaczyński w jednym z wywiadów zapowiedział, że sprawę katastrofy smoleńskiej będzie prowadził w ramach ruchu społecznego, a nie w ramach partii. - Innymi słowy sam myślał, że jego pasje i jego obsesje, to co uważał za najważniejsze z moralnego i politycznego punktu widzenia, równocześnie mogą szkodzić PiS jako partii - ocenił Smolar. Zwrócił też uwagę na doniesienia prasowe, według których Kaczyński na spotkaniu ze sztabem wyborczym tuż po przegranych wyborach prezydenckich wspominał, że zastanawia się nad wycofaniem z polityki i zajęciem się wyłącznie wyjaśnianiem katastrofy. W ocenie politologa to, czy tak się stanie, zależy tylko od samego Kaczyńskiego, ponieważ - ocenił - PiS to partia wodzowska. Rewolta wewnętrzna w PiS? W opinii prof. Smolara, przypisywanie Zbigniewowi Ziobrze intencji przejęcia władzy w partii poprzez "zepchnięcia Jarosława Kaczyńskiego w radykalizm, co miałoby spowodować krach w sondażach i rozkład PiS", jest "infantylną interpretacją". Jak zaznaczył, wypowiedzi Ziobry - m.in. w kwestii oceny kampanii wyborczej - odzwierciedlają jego poglądy, które są radykalne.