Jak podkreślił w środowych "Sygnałach Dnia", kompromis oznacza zawsze, że "ktoś coś zyskuje, ktoś coś traci, ale nikt nie jest pokrzywdzony". Przyznał, że proponowany przez rząd system pierwiastkowy jest kompromisem. - Ja to oceniam pozytywnie - zaznaczył. - Ale myślę, że strona polska powinna nie satysfakcjonować się tylko i wyłącznie powiedzeniem "jesteśmy za pierwiastkiem", tylko zaproponować całościową wersję rozwiązania kompromisowego, a co najważniejsze - nie tylko zgłaszać taki projekt, ale go skutecznie negocjować z wszystkimi krajami członkowskimi Unii - powiedział. Zdaniem wiceszefa PO, "ta praca nie została wykonana należycie". - Wnioskuję to m.in. po dzisiejszym fragmencie wywiadu z prezydentem Francji, Sarkozym, który w zasadzie zdystansował się w pełni od systemu pierwiastkowego, więc oznaczałoby to tyle, że rząd polski musi po prostu przemyśleć taktykę, bo ta taktyka napinania tylko mięśni może prowadzić do poważnych komplikacji - zaznaczył. Przyznał, że w kwestii kompromisu wiele zależy od Francji, ale większe nadzieje wiązał z prezydencją niemiecką. - Ja rozumiem, że wypowiedź pana prezydenta Francji w zasadzie oznacza jedno, że można gdzieś szukać - być może przy pomocy właśnie Francji - rozwiązania kompromisowego obok, czyli troszeczkę bardziej się posuwając niż system pierwiastkowy liczenia głosów - powiedział. - Myślę, że rząd polski niestety chyba przyjął koncepcję, że woli awanturę - taki rejtanowski gest niezgody na coś - niż żmudne negocjowanie i odpowiedzialność za trudny, jak zawsze z natury swojej, kompromis. Tego się obawiam - powiedział. Dodał, że wszystko będzie jasne w najbliższych dniach. - Na razie opozycja udziela rządowi poparcia w zakresie zabiegów o poszerzenie mandatu na konferencję międzyrządową, ale czyni to z niepokojem - powiedział. Podczas szczytu Unii Europejskiej, 21-22 czerwca, w Brukseli przywódcy państw UE mają przyjąć mandat w sprawie otwarcia tzw. Konferencji Międzyrządowej, która - jak chcieliby Niemcy, kończący w czerwcu przewodnictwo w UE, Komisja Europejska i Parlament Europejski - do końca 2007 r. ma przyjąć nowy Traktat UE. Głównym elementem polskiej propozycji jest zastąpienie - przewidzianego w eurokonstytucji systemu głosowania tzw. podwójną większością - systemem pierwiastkowym. W systemie pierwiastkowym głos każdego kraju jest obliczony na podstawie pierwiastka kwadratowego z liczby ludności. W efekcie siła głosu przeliczona na pojedynczego obywatela mniejszego państwa członkowskiego jest dowartościowana, większego zaś - osłabiona. Korzystają na tym takie państwa jak Polska, czy Hiszpania, tracą Niemcy.