Sobotni "Dziennik" - powołując się na europosła PiS Adama Bielana - podał, że Polska zawetuje szczyt Unii (który odbędzie się 21 i 22 czerwca), jeśli negocjacje w sprawie systemu głosowania w Radzie UE nie zostaną przedłużone. Według informacji "Dziennika", premier Jarosław Kaczyński już podjął decyzję w tej sprawie. Podczas szczytu przywódcy krajów UE mają przyjąć mandat określający prace konferencji międzyrządowej, która do końca 2007 roku miałaby zaakceptować nowy traktat UE. Obecny tekst Traktatu Konstytucyjnego zakłada, że decyzje w Radzie UE byłyby podejmowane tzw. podwójną większością. Zgodnie z tym rozwiązaniem, popieranym przez większość krajów UE, do podjęcia decyzji potrzeba co najmniej 55 proc. państw Unii (nie mniej niż 15), reprezentujących co najmniej 65 proc. jej ludności. Polska proponuje natomiast, by zamiast wielkości populacji, brać pod uwagę pierwiastek kwadratowy z tej liczby. Umocniłoby to pozycję krajów średniej wielkości takich jak Polska i Hiszpania, a osłabiło największych, przede wszystkim Niemiec. Rzecznik rządu Jan Dziedziczak, pytany, czy Polska zawetuje szczyt UE, powiedział w sobotę: "Polska uznaje, że nie jest w stanie zgodzić się na system głosowania w Radzie UE zaproponowany w tekście Traktatu Konstytucyjnego". Podkreślił, że mandat na konferencję międzyrządową powinien umożliwić dalszą dyskusję zarówno w sprawie systemu głosowania, jak i - dodał - w innych kwestiach. Według premiera, mandat na konferencję międzyrządową, poświęconą przyszłości Traktatu Konstytucyjnego, powinien być sprecyzowany tylko tam, "gdzie wszyscy się zgadzają". W spornych kwestiach - powiedział szef rządu pod koniec maja - "niczego nie należy próbować przedwcześnie rozstrzygać". Premier poinformował wówczas, że nie ma jeszcze decyzji, kto będzie reprezentował Polskę podczas szczytu UE. - Jeśli sytuacja będzie wskazywała na konieczność zastosowania ostatecznych środków, to wtedy będę ja, mam nadzieję jednak, że nie będzie takiej sytuacji - powiedział. Stanowisko premiera wpiera prezydent, który wielokrotnie mówił, że Polska nie może się zgodzić na system głosowania zaproponowany w tekście eurokonstytucji, bo na nim traci. - Warto umierać za pierwiastek - powiedział Lech Kaczyński w sobotę w radiowej Trójce, powtarzając sformułowanie, którego już wcześniej używał premier. Prezydent zastrzegł przy tym, że Polsce nie tyle chodzi o przeforsowanie systemu pierwiastkowego, lecz raczej o odejście od rozwiązań zapisanych w eurokonstytucji. - To może być pierwiastek, to może być jakiś inny system. Natomiast (...) to, co jest w traktacie, jest powiedzeniem konstytucji "nie" i bardzo dobrze, żeby ci, którzy to forsują, zdawali sobie z tego sprawę. (...) Jeżeli ktoś mówi: "absolutnie nie ma odejścia od tego rozwiązania", to znaczy mówi: "tak naprawdę nie chcę konstytucji" - powiedział Lech Kaczyński. W jego ocenie, Polska może liczyć na wsparcie mniejszych państw Unii, dla których propozycje Warszawy są korzystne. Tadeusz Cymański (PiS) przekonywał w niedzielę w radiu Zet, że system pierwiastkowy "bardziej demokratyzuje UE, ale przede wszystkim oddala ryzyko dyrektoriatu, że będzie decydować tylko Wielka Brytania, Niemcy i Francja". Jan Rokita (PO) - autor sformułowania "Nicea albo śmierć", którego użył kilka lat temu również w debacie nad sposobem podejmowania decyzji w UE - nie spodziewa się, by ostatecznie Polska zawetowała szczyt UE. Uważa jednak, że sprawa systemu głosowania w Radzie UE dotyczy podstawowych interesów Polski i z tego względu musi stać się tematem debaty podczas konferencji międzyrządowej, tak jak oczekują tego polskiego władze. Zdaniem Jerzego Szmajdzińskiego (SLD), trzeba rozmawiać o zmianie systemu głosowania, ale nie warto za tę sprawę umierać. Waldemar Pawlak (PSL) skrytykował zaś polską dyplomację za "politykę punktową, czepianie się jednego tematu". - I jest "Nicea albo śmierć", "pierwiastek albo śmierć", i w końcu wychodzi tylko śmierć. Nie udało nam się osiągnąć żadnego takiego punktowego celu - ironizował. Temat podjął w niedzielę niemiecki tygodnik "Der Spiegel" w materiale zatytułowanym "Bezkompromisowi Polacy". W ocenie tygodnika, negocjacjom na temat Traktatu Konstytucyjnego grozi fiasko z powodu sprzeciwu polskiego rządu. "Der Spiegel" podał, że w przyszły weekend kanclerz Niemiec Angela Merkel spotka się osobiście z przedstawicielem Polski, by poszukiwać kompromisowego rozwiązania. Niemcy kończą w czerwcu przewodniczenie Unii.