Niestety pokazuje ono także, że ciągle aż 21 proc. rodaków uważa, że ufać można tylko sobie, innym zaś ludziom wierzyć nie należy. - Badania dotyczące więzi międzyludzkich nie należą do prostych, niemniej jednak kilkakrotnie podejmowaliśmy już tę problematykę (Więzi społeczne i współpraca z innymi ludźmi - luty 2006, Zaufanie w sferze prywatnej i publicznej a społeczeństwo obywatelskie - luty 2006, Społeczne więzi Polaków - listopad 2005 oraz Czy grozi nam samotność w tłumie - listopad 1999 - przyp.) - mówi autorka raportu z badań, Joanna Szczepańska z CBOS. - Teraz zajęliśmy się kwestią zaufania oraz postrzegania w swoim otoczeniu ludzi serdecznych i życzliwych. Okazało się, że opinie na temat zaufania do innych ludzi są w znacznym stopniu powiązane z wykształceniem ankietowanych. Im wyże ono jest, tym rzadszy pogląd, że nie można wierzyć innym. Uważa tak 29 proc. badanych z wykształceniem podstawowym i tylko 10 proc. z wyższym. Także od wykształcenia danej osoby zależy, czy i jak często jest ona skłonna dawać innym ludziom szanse. Robi to bowiem 21 proc. osób z wykształceniem podstawowym i 41 proc. z wyższym. Znacząco wyższy od przeciętnego odsetek odpowiedzi, że polegać można tylko na sobie, odnotowano również w grupach o najniższych dochodach, czyli u osób źle oceniających swoją sytuację materialną, u niewykwalifikowanych robotników oraz rencistów. W nieco mniejszym stopniu deklarowane zaufanie do ludzi jest także powiązane z miejscem naszego zamieszkania. (w dużych miastach jest ono większe niż na wsiach), poglądami politycznymi (lewicowość wiąże się z częstszymi odpowiedziami wskazującymi na brak ufności) oraz częstością uczestniczenia w praktykach religijnych (brak udziału w nich to więcej stwierdzeń o braku zaufania do innych). Jednak zdecydowana większość Polaków twierdzi, że zna przynajmniej jedną osobę (spoza najbliższej rodziny), w której życzliwość i serdeczność nie wątpi. Prawie dwie trzecie ankietowanych (62 proc.) zna kilka takich osób, a co czwarty badany (26 proc.) - wiele. Tylko co ósmy Polak (12 proc.) nie zna nikogo (nie spokrewnionego), komu mógłby zaufać. "I w tym przypadku okazało się, że odpowiedzi są w znacznym stopniu powiązane z poziomem wykształcenia - podkreśla Szczepańska. - Im badani są lepiej wykształceni, tym rzadziej twierdzą, że poza rodziną nie mają osób, na których serdeczność mogą liczyć, a tym częściej - że znają wiele takich osób. Ponadto wskazania respondentów na większą liczbę życzliwych im ludzi są tym częstsze, im większe ich miejsce zamieszkania, wyższe dochody na osobę w gospodarstwie domowym i częstszy udział się w praktykach religijnych". Z sondażu wynika także, że wzajemna zależność istnieje również pomiędzy odpowiedziami na oba te pytania. Im badani mniej ufają innym ludziom, tym częściej stwierdzają brak w swoim otoczeniu osób życzliwych. Natomiast respondenci, którzy uważają, że należy ufać każdemu, póki nie zawiedzie, o wiele częściej niż przeciętnie odpowiadają, że wierzą w serdeczność wielu osób wobec siebie. - Zależność ta działa również w odwrotnym kierunku - zauważą Szczepańska. - Badani twierdzący, że nie znają nikogo sobie życzliwego, częściej niż inni utrzymują, że ludziom nie można wierzyć, a ci, którzy nie wątpią w serdeczność dla siebie wielu osób, znacznie częściej odpowiadają, że każdemu należy się kredyt zaufania. Jednak, jak pokazują badania, większość Polaków ciągle uważa, że ufać można tylko temu, kogo się dobrze poznało. Katarzyna Czechowicz