Tymczasem Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Krakowie, do którego należy konserwacja i porządkowanie koryt i wałów, od lat powtarza to samo. - Nie ma pieniędzy -podkreśla Jacek Konieczko, kierownik Inspektoratu Rejonowego Małopolskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Krakowie. Starty w powiecie tarnowskim na rzekach i potokach wyniosły 25 mln zł. Tymczasem Małopolski Zarząd Melioracji usuwa jeszcze skutki powodzi z 1997 r. Na samym Wątoku, który zalał część miasta Tarnowa i gminę Skrzyszów straty sięgają 5 mln złotych. W Starostwie Powiatowym w Tarnowie odbyło się spotkanie Powiatowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego. Protokół ze spotkania zostanie przekazany Marszałkowi i wojewodzie Małopolskiemu. - W każdej jednostce OSP w gminie powinny być na wyposażeniu pompy szlamowe dużej wydajności przydatne do usuwania skutków powodzi. Sprzęt powodziowy musi być szybko dostępny - tak samo jak worki i piasek. Państwowa Straż Pożarna, jak i OSP muszą dysponować łodziami i specjalnymi ubraniami przydatnymi w ewakuacji ludności - zauważył komendant miejski Państwowej Straży Pożarnej Tadeusz Sitko. Jego zdaniem stan cieków wodnych wymaga konserwacji i uregulowania. Szef Powiatowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego, starosta tarnowski Mieczysław Kras powiedział, że przed lipcową wodą nie można było się obronić. - Część domów po prostu wybudowano w korytach rzek i tak długo jak będą w nich mieszkać ludzie, a będzie przychodzić wielka woda, mieszkańcy będą podtapiani - powiedział M. Kras. Największy problem jest z wałami na potokach, które nie są czyszczone od lata - nie były koszone i sprzątane. Dotyczy to także urządzeń melioracyjnych, które zostały zniszczone nawet jeszcze kilkanaście lat temu - chodzi o przepusty czy rowy melioracyjne. Wójtowie gmin powiatu tarnowskiego skarżyli się najczęściej na nieuregulowane koryta rzek i potoków, które tym razem przyniosły najwięcej szkód. Wójt Gromnika Bogdan Stasz: PKP od lat nie czyści przepustów pod torami, a to w przypadku dużych opadów powoduje zagrożenie. Samorządowcy zajęli stanowisko, aby wspólnie wypracować do PKP rezolucję i zmusić władze kolei do czyszczenie przepustów biegnących pod torami. - W gminie Pleśna rozlewisko spowodowane właśnie zaniedbaniami ze strony kolei ma około 3 hektarów - stwierdził wójt Wiesław Zimowski. Józef Gądek, wójt Skrzyszowa zaapelował o szybkie uregulowanie Wątoku. - Ile razy będzie padał duży deszcz, tyle razy ludzie będą zalewani, dopóki nie uporządkuje się tego potoku - stwierdził. Kazimierz Korman, burmistrz Zakliczyna powiedział, że największe straty w jego gminie zlokalizowano na drogach gminnych. Skrytykował Małopolski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych, że nie podejmuje działań, które doprowadzą do wyczyszczenia po "wielkiej wodzie" potoków i małych rzek. - Jest bardzo dużo gałęzi, konarów i śmieci. Przyjdą kolejne opady i znowu pojawi się problem - powiedział Korman. Wójt Pleśnej Wiesław Zimowski stwierdził, że na jego terenie umocnienia brzegów potoków zostały zerwane. Na dodatek pojawiają się osuwiska. - Jeżeli nie będzie szybkiej pomocy rządowej w tej materii, to stanie się tragedia - dodał. Wójt Lisiej Góry Stanisław Wolak poprosił, aby dać samorządom zgodę na wycinanie drzew rosnących w potokach i rzeczkach. - To ułatwi nam ich uregulowanie, przy pomocy strażaków poradzimy sobie z tym problemem - powiedział. - Gdyby wały na potokach i rzekach były koszone chociaż raz w roku, wówczas byłoby widać na nich słabe miejsca, którymi wypływa woda - dodał Wolak. koz