Premier Jarosław Kaczyński sprawdza właśnie jak poszczególne resorty wypełniają swoje zadania i wydają państwowe oraz unijne pieniądze. Ci, którzy dostaną najwięcej negatywnych ocen, na początku przyszłego roku (bo dopiero wtedy poznamy wyniki kontroli) stracą swoje stanowiska. Kto powinien się martwić? - zastanawia się dziennik. Jak zdradzili gazecie politycy z otoczenia premiera, najgorzej mówi się o ministrze gospodarki morskiej z . Dlatego ten w przyszłym tygodniu jako jeden z pierwszych trafi na dywanik szefa rządu. - Są jakieś efekty, ale małe. Nie udało się panu ministrowi wiele zrobić - potwierdza minister . Faktycznie - stwierdza gazeta. Odkąd pracuje, udało mu się uchwalić jedną ustawę - o podatku tonażowym - i jedno zarządzenie. W trakcie opracowania jest kolejna ustawa i pięć rozporządzeń. - Trudno o spektakularne efekty w ciągu kilka miesięcy pracy - broni się Wiechecki. - Nie boję się rozmowy z premierem. Wybronię się - dodaje. Trudno będzie mu się jednak obronić, skoro nawet politycy krytykują ministerstwo, którym zarządza. - Właściwie to nie wiem, po co ten resort funkcjonuje - mówi wprost poseł PiS Antoni Mężydło. - Porty morskie rozwijałyby się i bez Wiecheckiego - uważa. Sekretarz generalny PiS Joachim Brudziński ma zastrzeżenia do ludzi mianowanych przez ministra na szefów urzędów morskich. Czy to wszystko zaważy na dymisji ministra Wiecheckiego? Minister Przemysław Gosiewski tego nie wyklucza. - Ale ostateczną decyzję, kogo usunąć z rządu, podejmie premier - zastrzega w rozmowie z "Metrem".