30 marca, klika godzin przed rozdzieleniem funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Krzysztof Kwiatkowski jeszcze jako przełożony wszystkich prokuratorów polecił podjęcie na nowo umorzonego przed laty śledztwa w sprawie śmierci Jarosława Ostapkowicza. To była jego ostatnia decyzja w tej roli. Podjął ją po namyśle i wbrew wnioskom analizy podległych mu prokuratorów. Prokuratura uznała, że mężczyzna zginął z powodu przygniecenia przez samochód, który stoczył się po podjeździe do jego domu. Umorzyła sprawę. Matka Jarosława uważa, że to było zabójstwo. Podejrzenie rzuca na swojego brata. Według "Gazety Wyborczej", podobieństwo tej sprawy do historii porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika jest uderzające. Najpierw był ciąg błędów policji, zaraz po odkryciu ciała. Potem forsowano jedną wersję - wypadku. O tym więcej dziś na łamach "Gazety Wyborczej".