Gdyby w środę pogłębiarka wpłynęła do portu, prawdopodobnie nie doszłoby do tej tragedii. Przynajmniej można tak przypuszczać. "Rozgwiazda" była jednostką typowo techniczną. Takie jednostki ze względu na położenie środka ciężkości w czasie sztormu mają problemy z utrzymaniem stabilności. Według informacji reportera RMF FM kapitan drogą radiową rozmawiał z kapitanem usteckiego portu, oficerem portu oraz bosmanem. Miał usłyszeć, że pogłębiarka jest zbyt duża. Do tego miałaby zawinąć do portu w Ustce po godz. 21:00, a przepisy tego zabraniają. Jednostka do rana musiałaby czekać na wejście na redzie. Zdecydował się więc ostatecznie sztormować na Bałtyku. Na pomoc jednostce walczącej z falami wysłano holownik ze szczecińskiej firmy żeglugowej. Niestety nie udało się podać cumy. Bezradnie holownik płynął obok pogłębiarki, którą holowała inna jednostka. W piątek pogoda znacznie się pogorszyła. "Rozgwiazda" zaczęła się obracać. Piotr Hinc, pełnomocnik zarządu Przedsiębiorstwa Robót Czerpalnych i Podwodnych z Gdańska, snuje domysły, co działo się w ostatniej chwili na pogłębiarce: Może rzucana kotwica uszkodziła burtę pontonu i przebiła ją? Tam się mogła wedrzeć woda. Ostatnie godziny rejsu pogłębiarki próbował odtworzyć reporter RMF FM Paweł Żuchowski: Pogłębiarka czerpakowa "Rozgwiazda" przewróciła się w piątek ok. godz. 6:58 w czasie holowania do portu w Świnoujściu. Jednostka zerwała się z liny holowniczej i zatonęła. Ratownicy odnaleźli dotychczas dwa ciała członków załogi pogłębiarki, pustą wywróconą tratwę ratunkową z jednostki i koło ratunkowe z "Rozgwiazdy". Poszukiwania trzech kolejnych członków załogi zostały przerwane. Na poniedziałek armator zapowiedział konferencję prasową.