poinformował dziś, że do prokuratur w całym kraju wpłynęło 38 zawiadomień o zgonach, gdzie zawiadamiający podejrzewają, że przyczyną mogło być zastosowanie . Według ministra zdrowia, tylko w dwóch, spośród tych przypadków, można przypuszczać, że łączyły się one z zażyciem leku o niewłaściwym składzie. podkreślił na konferencji prasowej w resorcie sprawiedliwości, że w tych dwóch przypadkach zgon również nie musiał łączyć się z podaniem corhydronu z wadliwej serii. - Nie ma pewności, jest podejrzenie - oświadczył Religa. - Były to przypadki śmierci w kilka minut po podaniu leku, ale to wcale nie daje pewności, że pacjentom podano scolinę zamiast corhydronu - dodał. Zaznaczył, że obaj pacjenci byli "umierający" i ich śmierć mogła nastąpić z powodu ciężkich chorób. Religa mówił, że scolina - lek, który mógł być w ampułkach z corhydronem, działa tylko kilka minut. - Jeśli zgon nastąpił w tydzień, dwa tygodnie, w kilka miesięcy po podaniu leku - na pewno jego przyczyną nie był niewłaściwy corhydron - przekonywał. Prokurator Kaczmarek precyzował, że eksperci toksykologii i chemii w Krakowie ustalili, iż scolinę w 100 procentach można stwierdzić we krwi jedynie przez cztery minuty po podaniu. Eksperci ustalili też, że obecność leku można stwierdzić w organizmie na podstawie metabolitów najpóźniej do miesiąca od podania leku. Dlatego, jak mówił Religa, bezcelowe byłyby ekshumacje, o których mówili niektórzy prokuratorzy. Religa zapowiedział, że będzie opracowana procedura postępowania w sytuacjach podobnych do tej, jaka miała miejsce z corhydronem. Zmiany będą dotyczyć prawa farmaceutycznego i procedury postępowania lekarzy, którzy stwierdzą nieprawidłowe działanie leku. Minister oświadczył, że w krytycznym okresie, kiedy sprawa zamiany składu leku w Jelfie została upubliczniona, wszystkie struktury państwowe zadziałały prawidłowo. rokurator Kaczmarek wyjaśnił, że w sprawie corhydronu prowadzone są dwa postępowania przygotowawcze: w Prokuraturze Okręgowej w Jeleniej Górze pod nadzorem Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu i w Prokuraturze Okręgowej w Lublinie pod nadzorem PA w Lublinie. Przypadkami zgonów ma się zająć Prokuratura Okręgowa w Lublinie, natomiast PO w Jeleniej Górze bada sprawę pod kątem błędów w produkcji, dystrybucji i kontroli leku, a także błędów urzędniczych. Ponadto Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie z zakresu toksykologii ma stwierdzić jakie mogą być typowe objawy po zażyciu corhydronu oraz możliwy okres zalegania w organizmie składników leku. Opinia będzie przekazana do prokuratur. Kaczmarek powiedział, że rozważane są trzy wersje wydarzeń, które doprowadziły do feralnej pomyłki składu leku. Pierwsza dotyczy niedokładnego czyszczenia linii produkcyjnej w Jelfie i przedostania się niewłaściwej substancji do ampułek z corhydronem. Druga - wiąże się z kwarantanną leków i przypadkową lub celową zamianą fiolek leków. Trzecia - dotyczy działania konkurencji i możliwości podrobienia leku przez inną firmę. Nie ustalono jeszcze, która wersja jest wiodąca. W Jelfie doszło do zamiany składu dwóch leków. Dotychczas potwierdzono, że w ampułce jednej z partii corhydronu, zamiast niego znalazł się inny, silny specyfik stosowany do znieczulania podczas operacji - scolina.