Aby złożyć taki wniosek, potrzebne jest poparcie minimum 46 posłów, a klub RP liczy 43. "Rząd, który by w wyniku tego konstruktywnego wotum nieufności powstał, byłby rządem fachowców. Nie składałby się ani z Janusza Palikota, ani z Jarosława Kaczyńskiego, ani ze Zbigniewa Ziobro, ani z Leszka Millera, ani z innych polityków. Byłby to rząd fachowców - taki, jaki jest we Włoszech i innych krajach dzisiaj w Europie, gdzie jest bardzo trudna sytuacja" - powiedział w środę lider RP Janusz Palikot dziennikarzom w Sejmie. Czy rząd powinien zostać odwołany? Podyskutuj o tym na forum Jak podkreślił, taki rząd mógłby dokonać wielu niezbędnych zmian zapowiedzianych przez Platformę w expose Tuska oraz zapowiadanych przez wiele innych partii, a nierealizowanych. Dodał, że jednym z zadań nowego rządu byłoby doprowadzenie w ciągu kilku miesięcy do kolejnych wyborów. Palikot mówił, że ujawnione w mediach nagrania rozmowy osób związanych z PSL to "nieprawdopodobny przykład korupcji, kolesiostwa i partyjniactwa z udziałem najważniejszych funkcjonariuszy publicznych". Poniedziałkowy "Puls Biznesu" ujawnił rozmowy szefa kółek rolniczych Władysława Serafina z byłym prezesem Agencji Rynku Rolnego Władysławem Łukasikiem na temat możliwych nieprawidłowości w spółkach związanych z resortem rolnictwa. "Dymisja Sawickiego, choć słuszna i uzasadniona, nie załatwia tej sprawy. Jeszcze bardziej bulwersujące dla wielu ludzi w naszym kraju jest to, że o tym wszystkim wiedział zarówno Pawlak, jak i Tusk, i całymi latami tuszował sposób funkcjonowania PSL" - oświadczył Palikot. Dodał, że nagrania "od kilku miesięcy krążyły po Warszawie". Liderzy opozycji przeciwni pomysłowi Palikota Zgodnie z konstytucją, Sejm wyraża Radzie Ministrów wotum nieufności większością ustawowej liczby posłów na wniosek zgłoszony przez co najmniej 46 posłów i wskazujący imiennie kandydata na prezesa Rady Ministrów. Szef Ruchu pytany, kto mógłby zostać premierem, odparł, że we wniosku pozostało puste miejsce na nazwisko fachowca. Dodał, że może je podać któraś z partii, z którymi Ruch Palikota zamierza w tej sprawie rozmawiać. Na pierwszym miejscu wymienił SLD, później PiS i SP. "Niech Leszek Miller dopisze nazwisko, jakie chce, fachowca związanego z SLD, typu Marek Belka. (...) Niech PiS zaproponuje prof. (Michała) Kleibera, którego wielokrotnie proponował na różne ważne funkcje czy kogokolwiek innego, kto ma pewną pozycję zawodową i pewien autorytet zawodowy" - mówił. Szef SLD Leszek Miller przypomniał w rozmowie z PAP, że warunki, jakie spełniać musi inicjatywa w sprawie konstruktywnego wotum nieufności, określa konstytucja. "Tam określone są trzy warunki: po pierwsze musi być minimum 46 posłów, którzy podpiszą się pod takim wnioskiem, wniosek musi zawierać nazwisko kandydata na premiera, po trzecie trzeba zebrać 231 posłów, którzy ten wniosek przegłosują. Ja rozumiem, że pan Janusz Palikot nie ma żadnego z tych trzech warunków" - powiedział Miller. Sam pomysł zmiany rządu ocenił jako nierealny. "Chyba, że pan Janusz Palikot przekona PO, żeby głosowała za odwołaniem własnego rządu. Jeżeli przekona, to ok, wchodzimy w to" - zaznaczył szef Sojuszu. Pomysł Ruchu Palikota krytycznie ocenia również PiS. "Oceniamy tę inicjatywę jako inicjatywę, która ma pomóc Donaldowi Tuskowi. Palikot nie jest dla nas wiarygodny" - powiedział PAP szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. PIS chce powołania komisji śledczej Jak zaznaczył, PiS rozważając swoje plany polityczne na jesień zastanawiało się nad konstruktywnym wotum nieufności dla rządu. "Być może jest tak, że informacje o tym przedostały się do Palikota, stąd też i jego nagłe ożywienie, bo przecież dotychczas zupełnie nie reagował w sprawie dotyczącej afery taśmowej" - ocenił Błaszczak. Zaznaczył, że PiS zgłosi wniosek o powołanie komisji śledczej w sprawie tzw. afery taśmowej w PSL. Błaszczak powiedział, że powołanie tej komisji "jest niezbędne, by pokazać mechanizmy rządu koalicji PO-PSL". Szef klubu PiS ocenił, że "jednym z ważnych elementów badań komisji śledczej powinno być wyjaśnienie, dlaczego przez tych kilka miesięcy nagranie nie zostało upublicznione", choć - jak donoszą media - zostało dokonane w styczniu. Według Błaszczaka należy ustalić, "czy premier wiedział o tym nagraniu, a jeśli wiedział, to dlaczego nie reagował". Sekretarz klubu PO Paweł Olszewski inicjatywę RP nazwał "parlamentarnym cyrkiem". "Palikot znowu występuje z bezsensowną inicjatywą, próbując zaistnieć w przestrzeni medialnej. Traktuję tę inicjatywę jako parlamentarny cyrk, do którego Palikot zdążył nas już przyzwyczaić" - powiedział PAP Olszewski. Według Stanisława Żelichowskiego z PSL "Palikot ma fachowców tylko od konopi". "Wprawdzie resort rolnictwa jest chwilowo nieobsadzony, ale rolnictwo to coś więcej niż konopie. Polska działa normalnie, rząd ma większość. Nie ma żadnego powodu dla konstruktywnego wotum nieufności" - zaznaczył. Także lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro negatywnie ocenił inicjatywę Ruchu Palikota. "Zdajemy sobie sprawę, że dziś nie jest możliwe składanie wniosku o wotum nieufności wobec premiera i całego rządu, bo byłoby to takie bicie piany i rzecz nieefektywna niestety" - powiedział Ziobro. Jak podkreślił, taki wniosek z punktu widzenia arytmetyki sejmowej jest obecnie nie do przeprowadzenia. "Janusz Palikot w rzeczy samej jest cichym koalicjantem Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej, o czym świadczą głosowania w najważniejszych sprawach, jak choćby sprawa emerytalna, która do czerwoności rozgrzała polską scenę polityczną" - zaznaczył Ziobro.