Dziś po południu Czuma spotyka się z obu rodzinami i zamierza im złożyć taką deklarację. - Powiem, że zrobimy wszystko - my, to znaczy resort sprawiedliwości, aby użyć środków wszystkich, które mamy, które są dostępne, użyć dla odkrycia sprawców i ich należytego ukarania - podkreślił Czuma, który był gościem "Sygnałów Dnia" w radiowej Jedynce. Jego zdaniem, sprawy tego rodzaju porwań dotyczą nie tylko rodzin Krzysztofa Olewnika czy Drzewińskich. - Jak sądzę, tego rodzaju spraw jest kilkanaście, może kilkadziesiąt - nie wiem jeszcze, zorientuję się. W każdym razie tu musi pójść wyraźny sygnał i to będzie już dzisiaj okazja do tego - zaznaczył. Odnosząc się do sprawy porwania Elżbiety i Wiesława Drzewińskich z Milanówka, którzy w odstępie roku zaginęli w tajemniczych okolicznościach, powiedział, że moment porwania kobiety był monitorowany, ale "dwa tygodnie nikt nie ruszył nagrań". - Pięciu świadków mówiło: widzieliśmy, krzyczeli; dwie osoby nawet patrząc na to, zderzyły się samochodami - dodał. - Pani prokurator uznała, że to drobiazg, że ważne jest zeznanie nałogowego alkoholika, który mówił, że widział 2 tygodnie potem pana Drzewińskiego, który paradował w hełmie wojennym przez ulicę - powiedział Czuma. - I pani prokurator uznała, że ten alkoholika dowód jest dobry, a zeznania tych 5 świadków zlekceważono - dodał. Pytany o pomysł swojego poprzednika - Zbigniewa Ćwiąkalskiego - który planował rozdzielenie funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości, Czuma powiedział, że nie ma jeszcze zdania w tej sprawie. - Te opinie ekspertów, które docierają do mnie ostatnio, to są opinie po jednej i po drugiej stronie świetnych fachowców. Dlatego trzeba być bardzo ostrożnym - tłumaczył. Jego zdaniem, nie należy się spieszyć z podejmowaniem decyzji w tej sprawie. - Nie będę robił żadnych szybkich kroków i nie będę namawiał pana premiera i kolegów z rządu, abyśmy wykonywali jakieś szybkie ruchy - zapowiedział.