Za odwołaniem b. ministra sprawiedliwości głosowali posłowie PiS - Marzena Wróbel i Arkadiusz Mularczyk, oraz Matyjaszczyk; przeciw byli: Robert Węgrzyn i Krzysztof Brejza z PO oraz Leszek Deptuła z PSL. Matyjaszczyk zgłaszając na poprzednim posiedzeniu wniosek o odwołanie Czumy, uzasadniał, że pełniąc obowiązki prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości nadzorował on prace wszystkich prokuratorów w kraju, w tym tych, którzy zajmowali się sprawami badanymi przez komisję. W ocenie opozycyjnych posłów z komisji to, iż Czuma pozostanie jej szefem spowoduje wątpliwości co do wiarygodności końcowego raportu komisji i ważności jej ustaleń. Według Czumy nie było powodów, aby stracił funkcję. - Pracujemy dalej, bo nie ma innego wyjścia. U posłów PO i PSL zwyciężyła solidarność koalicyjna nad postanowieniem prawa. Będą wątpliwości, jeżeli chodzi o prace komisji i o raport komisji. Komisja ucierpi, ponieważ będzie w niej zasiadać osoba, która nie powinna tego robić - powiedział po głosowaniu nad wykluczeniem Czumy Matyjaszczyk. Z tymi argumentami nie zgadza się Czuma. - Praca szczęśliwie dobiegnie do końca. Posłowie PiS i Lewicy nie mają powodów do obaw - zapewnił w rozmowie z dziennikarzami szef komisji. Posłowie opozycji przed głosowaniem pytali o opinie sejmowych prawników dotyczące uczestnictwa Czumy w pracach komisji, których przedstawienie zapowiadał szef komisji. Czuma przyznał, że poradził się nie sejmowych prawników, ale innych ekspertów. - To była moja decyzja. Mam możliwość doboru prawników - mówił. Podkreślił, że "owocem ekspertyz" jest oświadczenie, które dotarło do biur poselskich członków komisji. W oświadczeniu tym Czuma napisał m.in., że wniosek o jego wyłączenie ze składu komisji jest "bezzasadny". - W żadnym z będących w zainteresowaniu komisji śledczej postępowań karnych nie wydawałem żadnych dyspozycji, nie uczestniczyłem w naradach ani nie odbierałem referatów od prokuratorów - podkreślił. Mularczyk zasugerował, że na ostatnim posiedzeniu wniosek Matyjaszczyka nie był głosowany, ponieważ nie było wówczas jednego z posłów PO (Stanisława Chmielewskiego, który objął funkcję wiceministra sprawiedliwości). - Zwołaliście państwo komisję, gdy nie ma opinii dwóch wytrawnych prawników, ale jest trzeci poseł Platformy. Możecie przegłosować partie opozycyjne. Jak mniemam, to było powodem oddalenia wniosku o głosowanie - podkreślił. Według Mularczyka, Czuma "trzyma się stołka, 1200 zł, w sposób żenujący". - Istnieje pytanie o wiarygodność pana Czumy - dodał. Matyjaszczyk przed głosowaniem ws. Czumy złożył wniosek, aby sejmowi prawnicy - jeżeli nie ma ich opinii prawnych na piśmie - wypowiedzieli się na posiedzeniu. Wniosek został odrzucony. Matyjaszczyk w związku z tym zadał pytanie ekspertom komisji o zasadność argumentów, które zawarł w swoim wniosku. Eksperci zastanawiali się, czy Czuma jako prokurator generalny był stroną postępowań, które bada komisja. - Jest on przełożonym wszystkich prokuratorów. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby z formalnego punktu widzenia nie był stroną. Moim zdaniem tą stroną jest - powiedział Andrzej Jóźwiak. - Czy wniosek pana posła Matyjaszczyka czyni to zasadnym, to kwestia głosowania komisji - dodał ekspert. Według Jóźwiaka oświadczenie Czumy nie może zastępować opinii ekspertów zewnętrznych. - Należałoby się oprzeć o analizy niezależnych ekspertów - uznał. Wątpliwości zgłaszał również inny ekspert - Michał Stręg. - Prokurator Generalny nie jest stroną procesową w każdym prowadzonym postępowaniu przygotowawczym. To absurd - podkreślił w rozmowie z dziennikarzami Czuma. Pytany o zdanie części ekspertów komisji w tej sprawie powiedział: "Oni nazywają się ekspertami, ale to są ludzie, którzy gotowi są na polecenie formacji politycznych, którym służą, mówić to, co chcą".