- To są warunki w których muszą żyć rodziny poległych. To są warunki, w których musimy mimo wszystko odkrywać prawdę ws. katastrofy smoleńskiej - kontynuował Macierewicz. Szef zespołu ds. katastrofy powiedział także, że serdecznie dziękuje wszystkim, którzy zaangażowali się w wyjaśnianie tragedii. - Nie będziemy brali udziału w szyderstwach, kłamstwach i prześmiewczych atakach, które na nas spadają- podkreślał Macierewicz. - Zbrodnia smoleńska woła o prawdę do nieba. Bez względu na słowa jakich użyjemy - podsumował polityk PiS. Raport prezentowany podczas posiedzenia komisji "Cztery lata po Smoleńsku. Jak zginął prezydent RP" z załącznikami liczy ponad 200 stron. "Po śmierci męża żyję w matriksie" - Ja przede wszystkim chciałam bardzo serdecznie podziękować całemu zespołowi. Wszystkim naukowcom, niezależnym dziennikarzom, partii Prawo i Sprawiedliwość, również Solidarnej Polsce. Nie ukrywam, że pani Beata Kempa, po raporcie pani Tatiany Anodiny, rozmawiała ze mną przez telefon. I udało się zorganizować konferencję. To dzięki temu nie pękło mi serce - mówiła podczas posiedzenia zespołu Ewa Błasik. - Moje dzieci nie mają już ojca, ale mają jeszcze matkę. To dzięki wam wszystkim, którzy nie obrażaliście naszych lotników i mojego męża - dodała. Błasik powiedziała też, że rozumie Rosjan, którzy chcieli za wszystko obwiniać naszą stronę. - Nie rozumiem Polaków - dodała Błasik. - Jestem zbulwersowana zachowaniem pana Laska. Wbrew logice opowiada kolejne kłamstwa - kontynuowała wdowa po gen. Andrzeju Błasiku. - Zespół parlamentarny jest bardzo potrzebny, ponieważ ja, w pewnych momentach mogłabym zatracić rzeczywistość. Po śmierci mojego męża żyję w jakimś matriksie - mówiła Ewa Błasik. Swoje wystąpienie Ewa Błasik zakończyła słowami: "Czas najwyższy, aby polskie władze i prezydent Bronisław Komorowski oczyścili honor mojego męża". - Chciałabym się dowiedzieć, kto wydał rozkaz, by szkalować pamięć po poległych oficerach. Kto za tym stoi? - pytała wdowa. "To jest skandal" - Nie jestem pewny, czy chodzę się modlić na grób, w którym znajduje się ciało mojego brata. W takim samym niepokoju są inne rodziny. To jest skandal, który nie mieści się w głowie! - powiedział Andrzej Melak, brat zmarłego w katastrofie smoleńskiej Stefana Melaka. Zabrał on głos po przemowie Ewy Błasik. - Ziemia w Smoleńsku jest nadal zbiorowym grobem naszych bliskich - kontynuował Melak. Andrzej Melak powiedział także, iż według niego obrażanie generała Błasika nie było działaniem przypadkowym. - Jeśli premier nie broni tej rangi oficera, to nie zasługuje na to stanowisko - powiedział. Macierewicz: Mamy do czynienia z nowym materiałem dowodowym Poseł Prawa i Sprawiedliwości Antoni Macierewicz domagał się ponownego wszczęcia śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. Szef zespołu ds. badania katastrofy smoleńskiej powiedział także, że jutro prokuraturze zostaną przekazane nowe dowody. - Mamy do czynienia z nowym materiałem dowodowym kwestionującym i dezawuującym raport Millera. Ustalenia prokuratury z ostatnich dni pokazują, że na 40 metrów przed pancerną brzozą znaleziono fragment tupolewa - mówił Antoni Macierewicz. - Ten fragment znaleźli biegli prokuratury, którzy przekazali tę informacje prokuraturze i zawarli w swoim oficjalnym sprawozdaniu - dodał Macierewicz. - Zwęglenia, zniszczenia i opalenia części salonki prezydenta Kaczyńskiego miały miejsce w powietrzu - mówił polityk. - Myślę, że wszyscy w Polsce mamy już dosyć kłamstwa smoleńskiego. Prosimy o praworządność, prosimy o zbadanie tej tragedii - podsumował. "Samolot prezydencki nigdy nie dotknął brzozy" Kontrowersyjną teorię zaprezentował naukowiec z Danii Glenn Jorgensen z Duńskiego Uniwersytetu Technicznego. Powiedział on, iż w jego opinii samolot prezydencki nigdy nie dotknął brzozy. Według Jorgensena należy zadać zatem pytanie, co spowodowało katastrofę samolotu. Naukowiec uważa także, iż: "dojście do prawdy powinno być ponad politycznymi podziałami". - Nasze wnioski z badań są więc ważne nie tylko dla Polski, ale także dla innych państw. Bardzo gorąco namawiam wszystkich państwa do podjęcia indywidualnych wysiłków, abyście wzięli to pod uwagę przy wyborach, że po czterech latach, przy tych instytucjach, które teraz działają, nie jesteśmy w stanie dojść do prawdy - mówił Jorgensen.