Miller, który we wtorek odwiedził tereny objęte powodzią, powiedział dziennikarzom w Krakowie, że jego czeski odpowiednik zapewnił go, że Czesi gwarantują, że zrzut z ich zbiorników będzie na dotychczasowym poziomie, mimo że sytuacja powodziowa u naszych sąsiadów też jest poważna. - Czesi nie zaskoczą nas zrzutem wody ze zbiorników - mówił minister. Według ministra w akcji przeciwpowodziowej we wtorek bierze udział ok. 40 tys. strażaków; pomagało w niej 138 żołnierzy. - Wykazaliśmy po raz kolejny zwykłą ludzką solidarność - podkreślił Miller. - Najbliższa prognoza pogody jest optymistyczna, w związku z czym możemy powiedzieć, że próba kończy się tej nocy, ale dotyczy to tylko górnych obszarów zlewni Wisły - powiedział minister Jerzy Miller. Jego zdaniem, kulminacyjna fala powodziowa powinna opuścić Małopolskę w środę, a województwa podkarpackie i świętokrzyskie - w czwartek. Następne województwa oraz Warszawa nie powinny dotkliwie odczuć fali powodziowej. Miller poinformował, że fala powodziowa przechodząca we wtorek przez Kraków była najwyższa w historii pomiarów IMiGW. Była ona o 80 cm wyższa niż w 1997 rokiem. "W Krakowie mieliśmy do czynienia z prawdziwym kataklizmem" - ocenił szef MSWiA. Miller zaapelował do mieszkańców zagrożonych terenów o wykonywanie zaleceń dotyczących ewakuacji. Podkreślił, że pozostawione domy i mienie pozostają pod opieką policji. - W sumie ewakuowano w Polsce ponad 2 tysiące osób. Są one przenoszone do rodzin, znajomych, a także pomieszczeń przygotowanych przez samorządy. Mienie jest pod opieką policji - zaznaczył. W jego ocenie, trudniejsza sytuacja powodziowa występuje w dorzeczu górnej Wisły. W dorzeczu Odry jest ona korzystniejsza. W akcji przeciwpowodziowej we wtorek bierze udział ok. 40 tys. strażaków zawodowych i ochotników; pomagało w niej prawie 700 żołnierzy. "Wykazaliśmy po raz kolejny zwykłą ludzką solidarność" - podkreślił Miller. Dodał, że praca strażaków związana z wypompowywaniem wody będzie trwała jeszcze przez wiele tygodni. Jak powiedział szef MSWiA, we współpracy z ministrem finansów ustalono, iż najsłabsze gminy dotknięte przez powódź będą mogły się starać o zaliczki w wysokości 100 tys. zł na bieżące wydatki związane z walką z kataklizmem. Stosowne wnioski będą przyjmowane od środy. Pytany przez dziennikarzy o możliwość wprowadzenie stanu klęski żywiołowej, odpowiedział, że do tej pory żaden z wojewodów nie skierował do niego takiego wniosku. Sam też nie widzi potrzeby sięgania po to rozwiązanie. - Nie widzę żadnej potrzeby, nie wiem po co taki stan miałby być uruchamiany, skoro wszystkie środki są dostępne - ocenił. Minister zaapelował, aby nie włączać powodzi do kampanii wyborczej. "My ratujemy życie i mienie ludzkie, a nie prowadzimy kampanii wyborczej. Proszę nie wprowadzać kampanii wyborczej, bo to są ludzkie dramaty" - zaznaczył. Oceniając wtorkową wizytę, którą wraz z premierem Donaldem Tuskiem odbył na terenach objętych powodzią w Małopolsce i Śląsku powiedział, że wszystkie służby stanęły na wysokości zadania i wykonują to, co powinny wykonywać wobec ludności. "Jedne sprawniej, inne mniej, ale zadania wykonują" - ocenił.