Okazuje się, że te niemal 400 hektarów winni są nam od blisko 60 lat nasi południowi sąsiedzi. W 1958 roku PRL zawarła umowę z Czechosłowacją o ostatecznym wytyczeniu granicy. Wtedy my przekazaliśmy 1205 hektarów, a otrzymaliśmy znacznie mniej. Mimo że oba państwa już nie istnieją, teraz to Czesi muszą zwrócić nam różnicę. Nasi południowi sąsiedzi chcieli wypłacić ekwiwalent pieniężny za te ziemie, ale Polska się nie zgodziła. Czeska strona musiała więc przygotować spis gruntów, które mają być włączone do Polski. Gdzie dokładnie leżą i co to za tereny, tego na razie nie wiadomo. W Czechach mówi się o ziemi w paśmie Jesioników i worku bogatyńskim. Czeskie samorządy nie są jednak zachwycone tym, że stracą część swoich terytoriów. Pytani o szczegóły urzędnicy MSZ odpowiadają, że "istniejący obecnie dług terytorialny Republiki Czeskiej wobec Polski powstał w związku z realizacją umowy między PRL a Czechosłowacją o ostatecznym wytyczeniu granicy państwowej podpisanej w Warszawie 13 czerwca 1958 roku". "Na jej podstawie Polska przekazała grunty o powierzchni ok. 1205 ha, a uzyskała w innych miejscach ok. 838 ha. W konsekwencji powstał dług terytorialny o powierzchni 368,44 ha. Problematyką zwrotu długu terytorialnego zajmowała się Stała Polsko-Czeska Komisja Graniczna. Aktualnie uzgodnienia znajdują się na finiszu. Strona czeska przygotowała spis gruntów o łącznej powierzchni ok. 400 ha, które mogą być przekazane Polsce w ramach rekompensaty długu (368ha + ok 40 ha rezerwy, w razie gdyby niektóre propozycje były trudne do realizacji, czyli wytyczenia linii granicy w warunkach terenowych). Po ostatecznym zatwierdzeniu listy przez rząd B. Sobotki zostanie przekazany stronie polskiej wykaz tych gruntów. Obydwie strony przystąpiły także do opracowania tekstu Porozumienia międzyrządowego dotyczącego wyrównania ww. długu terytorialnego. Po niezbędnych uzgodnieniach międzyresortowych (po polskiej i czeskiej stronie), zostanie przekazany do dwustronnych konsultacji międzyrządowych. Obydwie strony podkreślają gotowość do jak najszybszego zakończenie przedmiotowej sprawy" - twierdzi MSZ. Na razie jednak nie wiadomo, kiedy powierzchnia Polski się powiększy. Maciej Pałahicki