Pierwszy pozew w imieniu ponad 90 poszkodowanych pasażerów samolotu, który pilotował kpt. Tadeusz Wrona, trafił w czwartek do sądu okręgowego w Chicago - powiedziała mec. Budzowska z kancelarii Budzowska Fiutowski i Partnerzy (BFP). Sprawę prowadzą międzynarodowe firmy prawnicze Stewarts Law of London z Anglii oraz Wisner Law Firm z Chicago we współpracy z warszawsko-krakowską kancelarią BFP. Pozew skierowano przeciwko dwóm firmom - konserwacyjnej, która przeprowadziła inspekcję samolotu i zatwierdziła jego gotowość do lotu z lotniska w Newark w New Jersey (lot odbywał się z Nowego Jorku do Warszawy) - oraz producentowi Boeinga 767, The Boeing Company. - Pozew docelowo toczy się o odszkodowanie, poszkodowani oczekują rekompensaty finansowej. Zgodnie z procedurą amerykańską na obecnym etapie nie precyzuje się jednak wysokości roszczeń - powiedziała mecenas. "Wybór sądów amerykańskich jest oczywisty" Większość pasażerów stanowili obywatele polscy, dlatego pozwane firmy mogą się domagać, aby proces toczył się przed sądami polskimi. - Spodziewamy się jednak, że dojdzie do przyjęcia sprawy i potwierdzenia jurysdykcji amerykańskiej. Dopiero wtedy przystąpimy do szacowania szkód, gdyż w przypadku znacznej części pasażerów lądowanie nie obyło się bez konsekwencji zdrowotnych. Wiele osób wymaga stałego leczenia w związku ze stresem pourazowym i obawą przed lataniem. Biegli wypowiedzą się na temat rozmiaru tych następstw, co pozwoli skonkretyzować roszczenia - tłumaczyła Budzowska. Mecenas dodała, że "wybór sądów amerykańskich jest oczywisty, gdyż obowiązujące w Stanach przepisy dają szansę na znacznie wyższą rekompensatę, niż przed sądami polskimi, a sam proces jest tam bardziej przyjazny dla pasażerów, choćby dlatego że nie wiąże się z koniecznością wykładania z góry kosztów sądowych". "Stale zgłaszają się kolejni poszkodowani " Budzowska zauważyła, że podobne sprawy zwykle rozwiązuje się na drodze ugód przedsądowych. - Takie rozwiązanie wydaje się być najbardziej oczywiste i tym razem - oceniła. Obecnie pracownicy kancelarii kompletują dokumentację niezbędną do wystąpienia w imieniu kolejnej grupy kilkudziesięciu pasażerów. - Stale zgłaszają się kolejni poszkodowani - poinformowała Budzowska. Zdaniem prawników, dotychczasowe ustalenia odnośnie przyczyny kłopotów z lądowaniem wystarczają, by wystąpić o odszkodowanie. Należący do Polskich Linii Lotniczych LOT Boeing 767, który 1 listopada 2011 r. leciał z Newark w USA do Warszawy, nie mógł wysunąć podwozia. Nie zadział żaden system wysuwania podwozia: ani podstawowy - hydrauliczny, ani awaryjny - elektryczny. Po niemal godzinnym krążeniu nad stolicą kpt. Tadeusz Wrona zdecydował się lądować awaryjnie bez wysuniętego podwozia. Na pokładzie było 220 pasażerów i 11 członków załogi; nikt nie został ranny. Specjaliści: Bezpiecznik był wyłączony W opublikowanym miesiąc po wypadku raporcie wstępnym Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych (PKBWL) stwierdziła, że system hydrauliczny nie zadziałał, bo przez uszkodzony przewód wyciekł płyn. Natomiast już podczas wstępnej inspekcji samolotu specjaliści z PKBWL stwierdzili, że wyłączony był bezpiecznik, który odpowiadał m.in. za elektryczne wypuszczanie podwozia. Te ustalenia komisja powtórzyła w oświadczeniu tymczasowym, opublikowanym w środę. Zgodnie z prawem taki dokument publikuje się, jeśli w ciągu 12 miesięcy prace komisji się nie zakończą i nie powstanie raport końcowy. "Na podstawie dotychczas przeprowadzonych analiz technicznych i badań PKBWL może stwierdzić, że najbardziej prawdopodobną przyczyną niezadziałania alternatywnej instalacji wypuszczania podwozia było położenie "wyłączone" bezpiecznika" - napisano w tymczasowym oświadczeniu. "Odrębną kwestią pozostaje wyjaśnienie, co było/mogło być powodem, że w danym momencie bezpiecznik ten był w położeniu "wyłączonym" - podkreśliła komisja. Pojawiły się roszczenia w podobnej sprawie Na stronie kancelarii Budzowska Fiutowski i Partnerzy można przeczytać, że Stewarts Law i Wisner Law Firm zgłosiły ostatnio roszczenia w podobnej sprawie przeciwko Boeingowi i producentowi silników Rolls Royce. Prawnicy wystąpili w imieniu 65 pasażerów i załogi British Airways lotu 038;, w trakcie którego samolot rozbił się, próbując lądować na lotnisku Heathrow w Londynie, gdy zamarzło paliwo do silników. Kancelariom tym udało się także skutecznie uzyskać odszkodowania dla ponad 175 pasażerów lotu Qantas 072, kiedy dwukrotnie doszło do nagłego, samoczynnego obniżenia wysokości lotu Airbusa przez awarię komputera podczas lotu z Singapuru do Perth w Australii. "Jest oczywiste, że parę poważnych błędów doprowadziło do incydentu lotu 016. Szczęśliwie katastrofy udało się uniknąć, jednakże szok i strach wynikający z bliskości śmierci pozostanie do końca życia z tymi, którzy przetrwali to wydarzenie" - tak sprawę awaryjnego lądowania na Okęciu skomentował cytowany na stronie polskiej kancelarii Floyd Wisner z Wisner Law Firm.