- Nie znam państwa, w którym na 3-4 miesiące przed wyborami, gdy partia rządząca przekazuje ludziom 40 mld zł, druga strona rozprasza się po kątach i kręci operę mydlaną. W takim momencie bierze się to wszystko w łapy i mówi: "Idziemy po was" - stwierdził Włodzimierz Czarzasty. Jak przekonywał, metoda d'Hondta nie pozwoli na wygraną, jeśli opozycja będzie podzielona. - To marzenia intelektualistów, ludzi, którzy piszą o polityce, ale jej nie robią" - mówił. Na uwagę dziennikarzy, że PSL jest przestraszone, bo po wyborach do PE straciło masę elektoratu, Czarzasty odpowiedział: "Słyszę takie opowieści, że z kościołów wypraszane są sztandary PSL. Czy panowie myślą, że jak oni pójdą do wyborów sami, to Kościół powie im, by te sztandary wprowadzić z powrotem? Przecież Kościół nie robi tego za darmo. A kto w tej chwili go finansuje?". "Więc, co wy, k..., chcecie od SLD?" Czarzastego zapytano też, czy SLD będzie podnosić postulaty liberalizacji aborcji, związków partnerskich i LGBT, skoro boją się ich ludowcy i część konserwatywnej PO. Polityk stwierdził, że "jeśli PSL ma problemy z LGBT, to rozumiem, że usuną Trzaskowskiego z PO. Przecież on podpisał kartę LGBT". Przywołał też postać Barbary Nowackiej, która popiera aborcję do 12 tygodnia, opowiadającego się za związkami partnerskimi Pawła Rabieja, a także Leszka Jażdżewskiego, szefa liberalnego think tanku. "Wszyscy pamiętamy, co powiedział, a kto siedział obok? Donald Tusk, nic nieznacząca w Europie postać" - ironizował lider SLD. "Czyli co PSL powie, wszyscy wyżej wymienieni precz?" - pytał. I dalej: "Kto siedział przy Jażdżewskim i Tusku? Władeczek Kosiniak i jego sekretarz generalny Zgorzelski. Mogli wstać i wyjść, ale siła miłości do Tuska zwyciężyła? Można się tym bawić i obwiniać SLD, ale ludzie to widzą. Więc, co wy, k..., chcecie od SLD?" - mówił Czarzasty. Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej".***Dziś rano wywiad w "DGP" skomentował sam Czarzasty. "Z tą k... to trochę przesadziłem" - napisał.