"Największy problem mamy z domkami jednorodzinnymi. Tam ludzie palą, czym się da" - wskazała. Biały i czarny smog "Smog ma swoją historię. Nie jest problemem, który nagle się pojawił w ostatnich dwóch czy trzech latach. Więcej się o tym po prostu mówi. Nie mi oceniać, dlaczego. W ogóle trzeba uszczegółowić to pojęcie, bo chodzi o "czarny smog", inaczej nazywany zimowym. Ten letni, czyli "biały", to zupełnie inne zjawisko. Z tym "czarnym" mamy znacznie większy problem w Polsce" - podkreśliła dr Uscka-Kowalkowska z Katedry Meteorologii i Klimatologii na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika. W skład smogu zimowego, który pojawia się w dolnych warstwach atmosfery, wchodzą dwutlenek siarki, pył i inne zanieczyszczenia. "Problem dotyczy przede wszystkim ogrzewania domów. Smog największy jest na osiedlach domków jednorodzinnych w dużych miastach. Wielu ludziom może się wydawać, że ten wycinek życia jest poza kontrolą. Prawo jakieś jest, ale nie ma odpowiedniego poziomu kontroli nad tym, czym ludzie palą w piecach. Sam fakt używania palenisk, które mają niskie kominy bardzo przyczynia się do tego zjawiska. Już to jest szkodliwe dla naszego powietrza. Gdy dodatkowo ogrzewamy mieszkania paliwem złej jakości czy spalamy śmieci, to problem się pogłębia. Fabryka mająca wysoki komin emituje zanieczyszczenia wyżej" - wskazała ekspertka. Klimatolog dodała, że zimą zanieczyszczenia z atmosfery są znacznie trudniej usuwalne. Powodowane jest to m.in. inwersją temperatury, czyli jej wzrostem wraz z wysokością, co powoduje, że nie występuje mieszanie powietrza, a zanieczyszczenia wyemitowane przy powierzchni ziemi tam zostają. "Koło się zamyka" "W warunkach wyżu, słabego wiatru i inwersji temperatury dochodzi do sytuacji, że to wszystko stoi. Bardzo silny wiatr rozwiałby te zanieczyszczenia. Wyż niesie za sobą zimą mróz, wtedy jeszcze bardziej dbamy o ogrzewanie mieszkań i koło się zamyka. Moim zdaniem uświadamianie ludzi jest ważne, ale niewiele zmieni. Liczenie na to, że ludzie sami zaczną racjonalnie gospodarować, jest utopią. Najważniejsze są w tym względzie zmiany w prawodawstwie, a nawet samo egzekwowanie prawa. Trzeba po prostu ludzi uświadomić, że kary za zanieczyszczanie środowiska są nieuchronne" - stwierdziła dr Uscka-Kowalkowska. Jej zdaniem ogrzewanie śmieciami w wielu przypadkach spowodowane jest sytuacją ekonomiczną wielu osób. Korzystanie zimą z samochodów, zamiast przesiadania się do komunikacji miejskiej, zdaniem ekspertki, nie pomaga jakości powietrza, ale nie jest kluczowe. Najważniejsza jest - jej zdaniem - kwestia ogrzewania. "Tego problemu nie ma w miejscach o mniejszym zurbanizowaniu. W miastach problem rozwiązywałoby podłączanie wszystkich budynków do elektrociepłowni, żeby nie było indywidualnych palenisk. Tak byłoby najlepiej. Elektrociepłownie są najczęściej usytuowane na uboczu, mają wysokie kominy i są pod kontrolą. To jest klucz do zmian, których wszyscy byśmy chcieli" - podkreśliła. Tragiczne skutki epizodów czarnego smogu Uscka-Kowalkowska oceniła, że smog powoduje bez wątpienia zmiany klimatu. "Trzeba zbadać dokładnie, jaki jest ten wpływ. W okresach dużego zanieczyszczenia powietrza dociera do nas mniej promieniowania słonecznego w dzień. Emitując do atmosfery, powodujemy zmiany klimatu. W atmosferze może powstawać przez to chociażby więcej mgieł, a także możemy obserwować więcej opadów. Kiedyś ludzie się w ogóle nie interesowali ochroną środowiska, bo zasoby wokół nas wydawały się niewyczerpywalne. W literaturze znajdziemy jednak przykłady wywołujących tragiczne skutki epizodów czarnego smogu już kilkadziesiąt lat temu. Taka sytuacja miała miejsce chociażby w Londynie w grudniu 1952 roku. Bardzo gwałtownie wtedy wzrasta liczba zgonów. Wiadomo, że nikt nie umarł na smog, ale jeżeli prześledzimy sobie wykresy zgonów w dniach, gdy zanieczyszczenie powietrza jest większe, jest ich znacznie więcej" - podkreśliła. Klimatolog zaapelowała o to, żeby w dni, gdy jest smog, nie wychodzić z dziećmi na spacer, bo dla nich zła jakość powietrza jest najbardziej szkodliwa. "Nie uprawiajmy także sportu w takie dni na zewnątrz. Szczególnie uważać powinny osoby, które mają problemy z układem oddechowym czy krążenia" - zakończyła.