Tak marnie skończył, chyba najbardziej znany śląski rycerz - rozbójnik zwany z racji swoich długich, czarnych włosów Czarnym Krzysztofem. Jego postać i czyny wielokrotnie przewijają się na kartach wielu śląskich kronik. Czarny Krzysztof urodził się w drugiej połowie XV wieku, wywodził się z zubożałego rodu rycerskiego von Reisewitz. Niektórzy kronikarze i historycy widzą w nim jednak przedstawiciela znanego rycerskiego rodu von Zedlitz. Przeciwnicy tej tezy twierdzą, iż Krzysztof miał wśród Zedlitzów licznych popleczników, którzy w trudnych chwilach udzielali mu wsparcia i opieki. Stąd według nich mylny pogląd, jakoby wywodził się z tego rodu. Początki "kariery" Czarnego Krzysztofa Nie znamy przyczyn, które spowodowały, że pod koniec XV wieku porzucił szczytne, rycerskie ideały i zajął się niecnym procederem - rozbojem. W latach 90. XV wieku objął funkcję namiestnika (burgrabiego) na zamku Gryf w dystrykcie lwóweckim. Właścicielem tej warowni był w owym czasie Ulryk Gotsche Schoff, który w 1491 roku udał się na Węgry, aby uczestniczyć w ceremonii koronacyjnej króla Władysława Jagiellończyka. Podczas jego nieobecności, zastępujący go Krzysztof bardzo szybko dał się poznać ze złej strony. Na miasta i wsi wchodzące w skład włości gryfskiej nakładał specjalne dodatkowe opłaty, np. Gryfów Śląski zobowiązany został do zapłacenia 120 talarów w złocie, a Mirsk - 80 talarów. Uzyskane w ten sposób pieniądze z jednej strony napełniły kiesę Czarnego Krzysztofa, a z drugiej, pozwoliły mu na zwerbowanie zbrojnego oddziału. Wkrótce stał się jeszcze bardziej zuchwały i zaczął grabieże na drogach. Jego ofiarami byli kupcy, których najpierw zmuszał do zapłacenia cła za przewożony towar, a po zapoznaniu się z zawartością wozów kupieckich, wysyłał za nimi swoich siepaczy, którzy w miejscu ustronnym napadali na karawany kradnąc towar i często mordując kupców. Do najbardziej znanych "wyczynów" Czarnego Krzysztofa z tego okresu, należy zaliczyć napad na miasto Lubomierz i tamtejszy klasztor benedyktynek. Rabuś i jego żołdacy nie tylko zdobyli znaczne łupy ale również uprowadzili ze sobą na zamek Gryf kapłana i kilka mniszek. Księdza poddano wyrafinowanym torturom, natomiast zakonnice brutalnie i wielokrotnie zgwałcono. Jego działania wywołały lawinę protestów i skarg, które zaczęły napływać głównie do władz księstwa świdnicko-jaworskiego. Zagrożony pojmaniem i niechybną śmiercią, a także niełaską powracającego z Węgier pana, Krzysztof von Reisewitz porzucił zamek Gryf i udał się do Górnych Łużyc, gdzie zaczął się ukrywać. Inne źródła mówią, iż za swe niecne czyny został wygnany i schronił się w St. Wolfgangsberg koło Niedau (Górne Łużyce). Rozboje na Łużycach i Śląsku Skłonność do rozbojów była jednak silniejsza i wkrótce ponownie stało się o nim głośno na obszarze Łużyc i Śląska. Dobrał sobie kilku kompanów, między innymi jego zaufanym towarzyszem był rycerz Wawrzyniec von Stewitz i rozpoczął systematyczne grabieże. Nie można wykluczyć współpracy Czarnego Krzysztofa z innym znanym rabusiem - Henrykiem Kragenem, o czym świadczyć mogą zeznania jednego ze schwytanych ludzi Kragena, który w lipcu 1509 roku opisał wymiarowi sprawiedliwości postać i czyny Czarnego Krzysztofa, określając go przymiotnikami: czarny i wysoki.