- Każda samobójcza śmierć jest tragedią, także dla rodziny samobójcy. Czy to jest śmierć polityka, czy studenta, czy lekarza, czy robotnika. Także śmierć Andrzeja Leppera - ocenił Czarnecki. Podkreślił przy tym, że zgodnie z łacińską zasadą o zmarłym należy mówić dobrze albo wcale. - Andrzej Lepper był człowiekiem o bardzo twardej skórze. Był bardzo brutalnie atakowany przez establishment medialno-polityczny i zahartował się. W polityce trzeba mieć grubą skórę, ale on miał ją w stopniu ponadprzeciętnym w tym środowisku. Tym bardziej jestem zaskoczony - podkreślił. Czarnecki - jak mówił - nie wiąże śmierci Leppera z polityką. Zaznaczył, że szef Samoobrony był politycznym "self-made manem", który nie mając większego wykształcenia ani poparcia wielkiej partii osiągnął w państwie bardzo dużo - został wicemarszałkiem Sejmu i wicepremierem. Według Czarneckiego siłą Leppera było to, że potrafił przeciwstawić się establishmentowi, a jego słabością stało się to, że w pewnym momencie stał się jego częścią. - Myślał, że uda mu się przechytrzyć establishment, stając się jego częścią. Tego już jego wyborcy nie potrafili zrozumieć - mówił Czarnecki. W opinii europosła, siłą Leppera było także to, że jako jeden z nielicznych polityków potrafił zobaczyć kontrasty społeczne i miał słuszność oceniając, że mogą być one źródłem wielkich napięć i emocji. - Na dojrzałe oceny przyjdzie czas, dziś należy współczuć rodzinie i w zadumie pochylić się nad losem człowieka, który przez kilka lat miał wpływ na losy kraju, a teraz w tak tragiczny sposób rozstał się z tym światem - podkreślił Czarnecki.