Europoseł stwierdził na konferencji prasowej w Sejmie, że na czele PZPN powinna stać osoba "nieuwikłana w bieżące partyjne struktury i gry". Czarnecki zadeklarował, że będzie nadal działał w polskim sporcie i polskiej piłce, a w październiku udzieli poparcia jednemu z kandydatów na szefa PZPN. - Zrobię wszystko, by opcja reformatorska, opcja zmian w PZPN zwyciężyła w tym związku - powiedział. Wybory prezesa PZPN odbędą się 30 października. Polityk podkreślił, że w ciągu przeszło dwóch lat, gdy brał udział w kampanii "dotyczącej funkcji prezesa PZPN", odwiedził bardzo wiele klubów piłkarskich, także znaczną część wojewódzkich związków piłki nożnej. Jednak, jak podkreślił, "prezesem PZPN powinien być człowiek, który nie będzie bezpośrednio działał w partii politycznej". Czarnecki zwrócił uwagę, że obecnie czterema związkami sportowymi w Polsce kierują politycy. Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski - jak mówił europoseł - jest wiceszefem Polskiego Związku Tenisowego, z kolei senator Platformy Roman Ludwiczuk stoi na czele Polskiego Związku Koszykówki. Europoseł powiedział, że rezygnacja z kandydowania na szefa PZPN to dla niego "trudna decyzja", ale - jak podkreślił - osoba zaangażowana w działanie partii politycznej nie powinna być prezesem związku sportowego. - Jeżeli senator Roman Ludwiczuk, prezes Polskiego Związku Koszykówki uważa inaczej, jeżeli wiceprezes Polskiego Związku Tenisowego, przewodniczący klubu PO Zbigniew Chlebowski uważa inaczej, to sprawa ich sumienia - powiedział Czarnecki. Ale - jak zaznaczył - "jeśli politycy idą do związków sportowych, to powinni w szatni takiego związku zawiesić na kołku swoje legitymacje partyjne". Czarnecki ocenił, że "mógłby kandydować na prezesa PZPN będąc członkiem PiS-u, ale byłoby to wbrew temu, co mówił wcześniej". Europoseł podkreślił, że jego wstąpienie do PiS-u jest "naturalną, logiczną konsekwencją" jego trwającej od kilku lat współpracy z tym ugrupowaniem. - To właśnie ja namawiałem pana (...) Andrzeja Leppera, aby w drugiej turze wyborów (prezydenckich) poparł prof. Lecha Kaczyńskiego; to właśnie ja namawiałem kolegów z Samoobrony, by głosowali za marszałkiem (Sejmu) z PiS-u i aby poparli, wtedy jeszcze niejako w ciemno, rząd mniejszościowy PiS (po wyborach w 2005 r.) - mówił Czarnecki. Europoseł przypomniał, że gdy w 2006 r. Samoobrona opuściła koalicję, wzywał to ugrupowanie do powrotu, za co - jak mówił - został wyrzucony z partii. Na poniedziałkowej konferencji prasowej dziennikarze pytali także Czarneckiego o jego udział w hollywoodzkiej produkcji, o czym tego dnia poinformował "Dziennik". Według gazety, Czarnecki wystąpił w filmie opowiadającym o Polsce, Rosji i o znaczeniu wódki dla obu narodów. - Mam tradycje artystyczne w rodzinie - zapewnił Czarnecki i podkreślił, że jego ojciec, absolwent łódzkiej filmówki, był reżyserem filmów dokumentalnych i jednego filmu fabularnego, z kolei dziadek był dyrektorem kilku teatrów, w tym w Sosnowcu. Europoseł przyznał, że wystąpił w amerykańskim filmie, do którego zdjęcia były kręcone we Francji, Wielkiej Brytanii, Polsce, a obecnie w Rosji. Czarnecki powiedział, że będzie to fabularyzowany dokument, którego producentem jest producent takich filmów jak: "Fahrenheit 9.11", czy "Zabawy z bronią". Czarnecki podkreślił, że nie może mówić o szczegółach filmu, ponieważ podpisał klauzulę poufności. Zaznaczył, że nie dostanie za udział w filmie żadnego honorarium. - Uważam, że polscy politycy nie powinni brać pieniędzy z Hollywood - powiedział europoseł. Czarnecki uzyskał mandat europosła z list Samoobrony. Lider tej partii Andrzej Lepper mówił w sobotę na konferencji prasowej we Wrocławiu, że życzy Czarneckiemu "jak najlepiej". "Natomiast wyborcy takich ludzi, którzy przeskakują z kwiatka na kwiatek, nie zawsze traktują poważnie" - podkreślił. Eurodeputowany w latach 1991-1993 był posłem na Sejm z listy Wyborczej Akcji Katolickiej oraz w latach 1997-2001 z listy Akcji Wyborczej Solidarność. W rządzie Hanny Suchockiej sprawował funkcję wiceministra kultury oraz przewodniczącego Komitetu Integracji Europejskiej. Przez dwa lata, od 1994 roku, był prezesem Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego. W 2004 roku został członkiem Samoobrony RP, z której wykluczony został w lipcu 2007 roku, gdy sprzeciwiał się opuszczaniu przez tę partię koalicji rządowej.