- Uznaliśmy, że choć Juncker ma swoje wady - jest zwolennikiem federalizmu oraz nadmiernym entuzjastą strefy euro, to jednak ma też zalety - chce bliskich relacji z USA, a także, by wspólna europejska polityka obronna nie zastępowała NATO, bo ma poczucie, że NATO jest ważne - powiedział po głosowaniu Czarnecki. Europosłowie PiS doceniają też Junckera za to, że - jak mówił Czarnecki - "do tej pory prezentował stanowisko pewnego zrozumienia dla krajów biednych, jak Grecja", co Polska "jako jeden z pięciu najbiedniejszych krajów UE, obok Bułgarii, Rumunii, Łotwy i Litwy, powinna docenić". - Nie ukrywam, że nasz dzisiejsza postawa może ułatwić nowemu polskiemu rządowi, rządowi premiera Jarosława Kaczyńskiego, relacje z Junckerem i Komisją Europejską - dodał europoseł PiS. Według niego obecnemu rządowi premiera Donalda Tuska nie uda się wynegocjować żadnej ważnej teki dla Polaka w Komisji Junckera. - Dostaniemy pewnie jakąś słabą tekę i w nagrodę pocieszenia stanowisko jednego z siedmiu wiceprzewodniczących KE. Dla nas byłaby ważne energia, sprawy zagraniczne lub jedna z ważnych tek ekonomicznych. Zapewne nie dostaniemy żadnej z nich - powiedział Czarnecki. - Słyszę o plotkach w Warszawie, których w ogóle nie słychać w Brukseli i Strasburgu, że rzekomo (minister spraw zagranicznych Radosław) Sikorski ma jeszcze szanse na stanowisko szefa unijnej dyplomacji. To absurd. Stanowisko to przypadnie zapewne socjalistom, ponieważ nie może być dwóch osób z tej samej rodziny politycznej numerem jeden i dwa KE - dodał. PE wybrał we wtorek Junckera na nowego przewodniczącego Komisji Europejskiej. W tajnym głosowaniu poparło go 422 europosłów, przeciw było 250. Poza chadekami, z których się wywodzi, poparli go socjaldemokraci i liberałowie. Był natomiast krytykowany przez eurosceptyków, m.in. za to, że reprezentuje "brukselską Europę" i eurokratów, a nie obywateli UE. Nie poparli go też konserwatyści. Juncker zapowiedział m.in. obronę euro, ambitny plan inwestycyjny UE oraz unię energetyczną. Jednocześnie, co było ukłonem w stronę socjalistów, określił siebie jako "entuzjastę społecznej gospodarki rynkowej". Podkreślił, że zasady rynku wewnętrznego nie są ważniejsze od zabezpieczenia socjalnego i że konkurencyjność nie może być tworzona jego kosztem. Odpowiadając na postulaty socjalistów, Juncker zapowiedział też wykorzystanie elastyczności w dyscyplinującym finanse publiczne Pakcie Stabilności i Wzrostu. Podkreślił jednak, że obietnica stabilności finansów publicznych musi być dotrzymana. Z kolei ukłonem w stronę liberałów była zapowiedź wznowienia prac nad dyrektywą antydyskryminacyjną.