"Rzeczpospolita" pyta ministra spraw zagranicznych w poniedziałkowym wydaniu m.in. o to, czy Polska organizuje z Amerykanami konferencję ws. Bliskiego Wschodu, aby doprowadzić do pełnej izolacji Iranu. "(...) Nie zaprosiliśmy przedstawicieli Iranu, bo to uniemożliwiłoby normalne obrady. Irańczycy używają języka, który jest trudny do zaakceptowania. Ostatnio odnoszą się w taki sposób również wobec Polski" - tłumaczy Czaputowicz. Gazeta pyta, "czy nie zbliżamy się do punktu, w którym - jak mówił prezydent Kwaśniewski - będziemy musieli wybrać między ojcem i matką, Europą i Amerykanami, i staniemy w kontrze do Brukseli, bo Waszyngton będzie domagał się od nas przeciwstawienia się umowie jądrowej z Irańczykami". "Nie jesteśmy w kontrze do Unii! Jesteśmy członkiem wspólnoty i podzielamy pogląd, że to porozumienie odgrywa pozytywną rolę. Pierwszą osobą, którą poinformowałem o konferencji była wysoka przedstawiciel UE ds. zagranicznych Federica Mogherini. Zarazem na posiedzeniach Rady UE ds. Zagranicznych zwracamy uwagę, że Unia nie może stawiać się w kontrze do Ameryki w sprawie Bliskiego Wschodu i udawać, że porozumienie z Iranem trwa w niezmienionym kształcie, mimo że wycofało się z niego najważniejsze państwo, a zachodnie koncerny zrezygnowały ze współpracy z Iranem. Ta konferencja może być okazja dla Unii do wyjścia z tego impasu" - uważa Czaputowicz. Dziennik pyta także, czy na konferencję przyjedzie Siergiej Ławrow, zauważając, że działania Iranu nie są przecież prowadzone bez udziału Rosji. "Właśnie Rosja poinformowała, że nie będzie uczestniczyć w konferencji. I to jeszcze przed zapoznaniem się z jej programem. Pokazuje to, że konferencja nie leży w interesie Rosji. Szkoda, bo Rosja odgrywa ważną rolę na Bliskim Wschodzie" - mówi szef MSZ.