Szef polskiej dyplomacji, który był gościem porannego spotkania zorganizowanego przez think tank In.Europa, wymienił obronę polskiej koncepcji unijnego budżetu na lata 2021-2027 wśród najważniejszych wyzwań polskiej polityki zagranicznej. Wizja Polski - jak mówił - to wizja silnej UE z "poważnym budżetem". "Tak się składa, że państwa, które mówią "mocna UE" chcą redukcji tego budżetu. My (...) chcemy ambitnego budżetu: utrzymania dwóch polityk tradycyjnych (polityki spójności i polityki rolnej), uzupełnienia braków finansowych po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE i, oczywiście, dostrzegamy nowe wyzwania - (...) to są kwestie PESCO, to są kwestie migracji, to są kwestie technologii" - podkreślił Czaputowicz. Jak dodał, ewolucja poglądów państw członkowskich dot. przyszłości UE zmierza "raczej w naszym kierunku". "Ten budżet, który jest zaproponowany, on jest niekorzystny, bo są ograniczenia, ale nie aż tak, jak miał być niekorzystny" - wskazał polityk. Według niego jest to efekt m.in. telefonów "dwóch ważnych osób" - premiera Mateusza Morawieckiego oraz prezydenta Francji Emmanuela Macrona - do szefa KE Jean-Claude'a Junckera. Obrona unijnej polityki spójności Szef MSZ akcentował w tym kontekście szczególnie "wiodącą rolę" Polski w obronie unijnej polityki spójności. Powiedział jednocześnie, że w dyskusji budżetowej dostrzega bardzo dużą polaryzację. "Nie wiem, jak Komisja będzie to rozgrywać, bo musi mieć pewne poparcie wśród państw, więc można pewne zastrzeżenia czy wątpliwości co do skuteczności procesu uzgadniania stanowisk w ramach negocjacji przez tę Komisję mieć" - ocenił Czaputowicz. Zastrzegł, że Polska nie jest "liderem tej krytyki", a bardziej radykalne stanowisko ws. obrony polityki spójności ma m.in. Łotwa. "W grupie 13 państw-przyjaciół polityki spójności - jest to prawie połowa UE - są bardzo radykalne głosy mówiące o tym, że to jest łamanie zasad" - dodał polityk. W czasie dyskusji głos zabrał również m.in. ambasador Francji w Warszawie Pierre Levy. Jego zdaniem proces negocjowania wieloletnich ram finansowych będzie dla wszystkich krajów UE konfrontacją z rzeczywistością. "Nie chodzi tu tylko o to, ile dostajemy, a ile płacimy, ale też o odpowiedź na pytanie, co chcemy robić wspólnie. Z przyczyn, które wszyscy znamy, nie będzie to łatwe" - mówił dyplomata, wskazując, że wpływ na proces negocjacyjny wywrze m.in. kalendarz wyborczy w poszczególnych państwach członkowskich.