Pazik, skazany na dożywocie za porwanie i zabójstwo Krzysztofa Olewnika, powiesił się na prześcieradle zawieszonym na kracie w celi płockiego aresztu. Skazanego znaleziono o godzinie 4.40 nad ranem, przebywał w pojedynczej celi. W pewnym momencie nie było go widać w kamerze monitoringu. Mężczyznę znalazł strażnik, lekarz potwierdził zgon więźnia. To trzecia w ciągu kilkunastu miesięcy ofiara wśród sprawców porwania Olewnika. W czerwcu 2007 r. w olsztyńskim areszcie powiesił się Wojciech Franiewski, któremu prokuratura miała postawić zarzut sprawstwa kierowniczego zbrodni. Natomiast kilka dni po wyroku I instancji, 4 kwietnia 2008 r., w celi aresztu płockiego znaleziono powieszonego na prześcieradle w kąciku sanitarnym innego oskarżonego Sławomora Kościuka. Przed obchodami 90. rocznicy utworzenia polskiej prokuratury wojskowej Ćwiąkalski zapewnił, że sprawa będzie drobiazgowo wyjaśniana. Do zakładu karnego w Płocku pojechali już jego pierwszy zastępca, wiceminister Marian Cichosz i szef Służby Więziennej gen. Jacek Pomiankiewicz. Do Płocka udał się także prokurator z Gdańska - gdzie toczy się śledztwo ws. nieprawidłowości w głównym postępowaniu dotyczącym porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. - Nic dotąd nie wskazuje na to, żeby był jakikolwiek udział osób trzecich w związku z tą śmiercią - powiedział minister. Pytany, czy możliwe było przekazanie Pazikowi takiej sugestii z zewnątrz odparł, że "niewątpliwie, bezwzględnie trzeba to wyjaśnić". - Musimy sprawdzić, czy zostały zachowane wszystkie procedury. Na razie wiemy, że w momencie kiedy więzień zniknął z systemu monitoringu, zgodnie z zasadami funkcjonariusz zarządził komisyjne wejście do celi. W zakładzie był lekarz - powiedział Ćwiąkalski - Ofiara została przewieziona mniej więcej przed tygodniem do tego więzienia na polecenie sądu. Miała wystąpić w zupełnie innej sprawie jako świadek - powiedział minister sprawiedliwości w TVN24. Ćwiąkalski przyznał, że zawsze pojawia się pytanie, czy można było coś więcej zrobić, żeby tych śmierci uniknąć. - Ale nie ma takich możliwości nigdzie na świecie. Teoretycznie można to sobie wyobrazić, ale pociągałoby to za sobą odpowiednie koszty, żeby każdy więzień był monitorowany i żeby każdemu uniemożliwić popełnienie ewentualnego samobójstwa. Wtedy więzień powinien być bez ubrania, bez pościeli, w betonowej celi i sam - a to zdecydowanie nie o to chodzi - dodał minister sprawiedliwości. Pytany, czy jego osobiście zastanawia, że już trzecia osoba związana ze zbrodnią na Olewniku odbiera sobie życie, Ćwiąkalski odpowiada: "zastanówmy się o kogo w tej sprawie chodzi; dwóch z tych trzech ludzi to skazani na dożywotnie pozbawienie wolności z zakazem warunkowego przedterminowego zwolnienia na 30 i 25 lat - więc w praktyce pozostaliby w zakładzie karnym do końca życia". Przypomniał, że pierwszy z tej trójki odebrał sobie życie jeszcze przed prawomocnym wyrokiem skazującym - a było to jeszcze zanim PO przejęła władzę, a on został ministrem sprawiedliwości. Skazany był zaliczony do więźniów niebezpiecznych, dlatego przebywał sam w celi monitorowanej. Jak poinformowała rzecznik Centralnego Zarządu Służby Więziennej Luiza Sałapa, "można wstępnie wykluczyć udział osób trzecich". Do porwania K. Olewnika doszło w październiku 2001 r. W lipcu 2003 r. okup - 300 tys. euro - przekazano porywaczom, ale uprowadzonego zamordowano. Ciało ofiary znaleziono dopiero po pięciu latach od porwania. Zapadły już wyroki skazujące wobec sprawców porwania i zabójstwa. Od 2007 r. trwa zaś śledztwo w sprawie nieprawidłowości w postępowaniu po porwaniu. Zarzuty usłyszało trzech policjantów; przed sądem dyscyplinarnym ma stanąć prowadzący śledztwo w sprawie Olewnika prokurator.