Aktorka twierdzi, że została w sobotę rano zaczepiona przez trzech mężczyzn na jednej z warszawskich ulic, którzy zaczęli ją wyzywać, a potem szarpać i kopać. Napastnicy mieli zwrócić się do kobiety: "Możesz mnie w d... pocałować sprzedajna dz... PiS-u". Kobieta utrzymuje, że już wcześniej dostawała pogróżki. Telefoniczne zgłoszenie na numer 112 od kobiety wpłynęło w sobotę przed godz. 14, czyli kilka godzin po tym zdarzeniu. Według policji wówczas funkcjonariusze poinstruowali ją, że może zgłosić się do najbliższej jednostki policji. We wtorek Cugier-Kotka stawiła się w jednej z komend policji, gdzie spędziła kilkanaście minut. Kobieta nie złożyła jednak formalnego wniosku ws. pobicia (jest to przestępstwo ścigane na wniosek poszkodowanego), tłumacząc, że jest zmęczona. Rozmawiała chwilę z policjantami, potem wyszła i rozmawiała z dziennikarzami czekającymi przed wejściem. Jak powiedział PAP w środę Szyndler, po południu policjanci przyjechali do mieszkania Cugier-Kotki, gdzie rozmawiali z nią kilka godzin. Dodał, że policja wyjaśnia wszystkie okoliczności tej sprawy. KSP nie posiada informacji, czy kobieta ma już wyniki obdukcji lekarskiej. Policja zwraca uwagę na to, że od zdarzenia upłynęło pięć dni i że Cugier-Kotka nie pamięta wielu szczegółów. "Ta sprawa rodzi bardzo wiele pytań, które trzeba wyjaśnić" - powiedział PAP rzecznik komendanta głównego policji podinsp. Mariusz Sokołowski. Zaapelował do osób, które były świadkami zajścia przy ul. Łukowskiej o kontakt z najbliższą jednostką policji. Sprawą Cugier-Kotki zajął się także rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski, który wysłał do stołecznej policji pismo z prośbą o wyjaśnienia. "Sprawa została wszczęta przez RPO z urzędu na podstawie doniesień prasowych na ten temat" - powiedziała PAP Marta Kukowska w biura RPO. Wyjaśnienia tej sprawy chce także prezes PiS Jarosław Kaczyński. "Nie wiem, czy to było zlecenie, czy wystąpienie pewnej części elektoratu Platformy Obywatelskiej, ale w każdym razie na pewno było to wydarzenie skandaliczne" - mówił szef PiS. "Domagam się od rządu, osobiście od premiera, od wicepremiera Schetyny, od ministra sprawiedliwości Czumy, żeby sprawcy zostali schwytani i odpowiednio potraktowani" - podkreślił Jarosław Kaczyński. Wicepremier, szef MSWiA Grzegorz Schetyna po rozmowie z komendantem stołecznym policji Adamem Mularzem poprosił o osobisty nadzór nad tą sprawą. "Wyjaśniamy tę całą kwestię. Na razie nic nie potwierdza tak dramatycznej wersji zdarzeń, którą przedstawia prezes Kaczyński" - powiedział Schetyna.