Jafernik, który w ratownictwie pracuje od 18 lat przypomina przypadki cudownych ocaleń po katastrofach w kopalniach. Przypomniał, że na początku tego roku - także w kopalni "Halemba" - po 111 godzinach akcji wydobyto Zbigniewa Nowaka. - W swojej karierze miałem też przypadek, gdy z "Kazimierza- Juliusza" po 72 godzinach wyciągnęliśmy dwóch żywych. Jeden z nich był trzeci raz w takiej sytuacji - powiedział dziennikarzom pod kopalnią "Halemba" Jafernik. W chodniku, w którym są zaginieni górnicy może być jakaś wnęka, w której można było znaleźć schronienie, wybuch mógł pójść w korzystnym dla górników kierunku - mówił ratownik. Zastrzegł, że wybuch metanu niesie ogromne spustoszenie. - Tylko cud może sprawić, że wyciągniemy jeszcze żywych - uważa. - Szansa zawsze jest. Był jeden cud na tej kopalni, chciałbym wierzyć, że będzie i drugi, choć doświadczenie podpowiada mi co innego - zaznaczył ratownik. Jafernik był w grupie ratowników, którzy po wybuchu metanu w "Halembie" wydobyli ciała sześciu zabitych. Nie chciał mówić o szczegółach prowadzonej akcji, bo jak powiedział, "nie są zbyt ciekawe". Pytany o obawy towarzyszące ratownikom mówił, że na akcję wyjeżdża się po to, "żeby zostawić strach na górze, zjechać na dół i wykonać swoją robotę bardzo dokładnie, bo w górnictwie nie ma miejsca na improwizację, a przy akcji ratowniczej - już w ogóle". Raport specjalny: Tragedia w kopalni