Czołowy publicysta największej włoskiej gazety, Franco Venturini, przedstawia sylwetkę Anny Walentynowicz i jej rolę w robotniczym proteście w Stoczni Gdańskiej w 1980 roku. "To ona dorzuca do ognia tyle oliwy, ile może, rzuca wyzwanie komunistycznej władzy, staje się bohaterką robotników" - przypomina autor felietonu na łamach magazynu "Io donna". "Kiedy (Lech) Wałęsa ulega logice kompromisów, zaczynają się relacje, które z podporządkowania przechodzą w rywalizację, a tych dwoje kłóci się nawet przed polskim papieżem" - pisze włoski publicysta. "Wałęsa dostaje Nobla, zostaje prezydentem, staje się dla wszystkich sztandarem ruchu, który pierwszy zapowiedział upadek Muru. Anna schodzi w cień. Musi czekać na to, aż od Lecha Kaczyńskiego otrzyma najwyższe polskie odznaczenie" - relacjonuje autor. I podsumowuje: "Zmarła tak jak żyła: z tym poczuciem tragizmu, jakie Polacy noszą w duszy".