Coraz więcej rozwodów z powodu emigracji
Przed polskimi sądami stają rodzice, których podzieliła emigracja. Walczą o prawo do opieki nad dzieckiem. Takich spraw jest już co najmniej kilkaset w całym kraju - podaje "Metro".
Dwa miliony Polaków wyjechało za chlebem po 2004 r. Wielu z nich w pojedynkę, zostawiając w kraju męża, żonę i dzieci. Cel mieli jeden: szybko zarobić w Unii Europejskiej, a potem wrócić, aby poprawić sobie i rodzinie życie.
Tyle plany i ideały. Jednak rzeczywistość często jest inna. Ta/ten za granicą coraz więcej pracuje, ma też coraz mniej chwil i chęci na kontakty z rodziną. Druga połówka zaciska zęby, zgadza się wytrwać i samodzielnie opiekować dzieckiem. Do czasu. Dziś, po kilku latach rozłąki, już na siebie nie czekają. Spotykają się za to na sali rozpraw, walcząc o dzieci - uważa dziennik.
Skutki są takie, że wnioski o pozbawienie praw do opieki nad potomkiem zalewają polskie sądy. Jest ich z pewnością kilkaset. Gazeta sprawdziła, że tylko w czterech województwach: mazowieckim, podlaskim, warmińsko-mazurskim i dolnośląskim, wydziały rodzinne sądów rozpatrują ponad 80 spraw, w których jeden z rodziców występuje o ograniczenie, zawieszenie, a nawet całkowite pozbawienie praw do opieki nad latoroślą drugiemu małżonkowi. Z jednego powodu: emigracja i idący za nią rozpad rodziny.
- To coraz poważniejszy problem - przyznaje Joanna Toczydłowska z wydziału rodzinnego Sądu Rejonowego w Białymstoku. - Zdarza się, że występujemy z urzędu np. o ograniczenie praw, bo jeden z rodziców wyjechał, a drugi nie daje sobie z dzieckiem rady - dodaje.
Skalę zjawiska potwierdza Jolanta Piórkowska z wydziału rodzinnego sądu w Olsztynie. I ocenia: "Częściej kobiety chcą ograniczać prawa mężów. Ale to nie jest reguła". Cały tekst w piątkowym wydaniu "Metra".