Jednym z najbardziej drastycznych przykładów łamania prawa pracowników była plantacja roślin w okolicach Opola. Pracowało tam 60 osób z Ukrainy i Tajlandii. Cudzoziemcy mieszkali w dawnym elewatorze zbożowym, w którym nie było toalet. Skutek - jedna z kobiet w ciężkim stanie z obrzękiem płuc trafiła do szpitala. - To był klasyczny obóz pracy. To trzeba powiedzieć wprost - stwierdził Główny Inspektor Pracy Tadeusz Zając. Jak zaznaczył, pracownicy ze Wschodu godzą się na takie warunki, byleby mieć jakąkolwiek pracę - szybko zarobić i wyjechać. Dlatego też pracują bez ubezpieczenia, badań lekarskich i zachowania zasad BHP. Co więcej, często nie wiedzą, dla kogo pracują, bo system jest tak dziurawy, że o zgodę na pracę występuje jedna firma, a pracownik trafia do drugiej. Jak podał Główny Inspektor Pracy, są w naszym kraju powiaty, gdzie powinno pracować np. 1000 osób zza granicy, a nie ma nikogo. Jak dodał Zając, za sprowadzaniem cudzoziemców do Polski coraz częściej stoi zorganizowana mafia, dlatego do kontroli potrzebne są umundurowane i uzbrojone służby a nie zwykli inspektorzy pracy.