Artykuł powstał w ramach akcji #Niech zobaczą, #Niech usłyszą, której partnerem jest Link4 Mama i Tata W ciągu ostatnich pięciu lat podwoiła się liczba dzieci i młodzieży leczących się z powodu depresji. Z danych Narodowego Funduszu Zdrowia wynika, że w 2017 roku było ich 12 tys., a w 2021 roku - już 25 tys. Liczba chorujących jest jednak znacznie większa. Anna Morawska-Borowiec, psycholożka i prezeska Fundacji "Twarze Depresji" mówi Interii, że niewiele młodych osób chorujących na depresję korzysta z pomocy publicznej ochrony zdrowia. - Albo nie mogą dotrzeć do psychologa, bo mają za daleko, albo kolejki do specjalistów są zbyt długie. Czas oczekiwania na psychoterapię wynosi nawet 7-8 miesięcy. Dziecko z depresją nie może tyle czekać, kiedy tu i teraz mierzy się z myślami samobójczymi i mówi, że jego życie nie ma sensu - wyjaśnia. Fundacja "Twarze Depresji" wyszła temu naprzeciw. - W naszym zespole mamy ich już prawie 40 psychologów i psychiatrów, z których 20 konsultuje dzieci i młodzież w języku polskim, ukraińskim i rosyjskim. Porady są bezpłatne i odbywają się zdalnie. Wystarczy wypełnić krótki formularz zgłoszeniowy na naszej stronie. W ubiegłym roku pomoc z naszej fundacji uzyskało ponad 2 tys. dzieci. Nasi najmłodsi podopieczni mają zaledwie cztery lata - mówi psycholożka. Specjaliści fundacji pomagają zatem wrócić do zdrowia dzieciom, które w swoich miejscowościach nie mają żadnej szansy na konsultację psychologiczno-psychiatryczną. Dzięki ich wsparciu młode osoby mogą też doczekać do terminu wyznaczonego w publicznej ochronie zdrowia. Tysiące dzieci i młodzieży leczy się też prywatnie. I podkreśla, że mimo wszystko świadomość rodziców z roku na rok rośnie. Coraz więcej osób wie, że depresja to choroba, która dotyka również dzieci i należy im pomóc. Mama chorowała na depresję. Dziecko też może jej doświadczyć już po 18 miesiącu życia Psycholożka wskazuje, że depresja jest chorobą wieloczynnikową, a znaczenie mają uwarunkowania genetyczne, społeczne i psychologiczne. - Jeśli mama cierpiała na depresję poporodową i jej nie leczyła, a dziecko nie miało adekwatnej troski, miłości i poczucia bezpieczeństwa, to już nawet po 18 miesiącu życia może doświadczać depresji. Jeśli dziecko w wieku szkolnym prowadziło siedzący tryb życia, to będzie w grupie wyższego ryzyka zachorowania na depresję niż jego rówieśnicy, którzy byli aktywni fizycznie - mówi Morawska-Borowiec. - Ogromne znaczenie ma też to, czy dziecko wychowuje się w domu pełnym miłości i poczucia bezpieczeństwa, czy w przemocowym, z brakiem uwagi i docenienia. Nie bez znaczenia jest oczywiście szkoła i relacje rówieśnicze, które są potrzebne dzieciom jak tlen do życia, co pokazała nam pandemia. Według badań młode osoby najtrudniej poradziły sobie z konsekwencjami braku relacji z innymi. Do tego obawiały się, że ich zdrowie i życie jest zagrożone. Do naszej fundacji zgłaszały się nawet ośmioletnie dzieci i pytały, czy umrą, jak zakażą się koronawirusem. Bały się też o swoich bliskich. Zdarzało się, że dziadkowie umarli przez koronawirusa i dzieci z poczuciem winy trafiały do naszych specjalistów myśląc, że to przez nich nie ma ich już na świecie - relacjonuje nasza rozmówczyni. Jak rozpoznać depresję u dzieci i młodzieży? Dokąd udać się po pomoc? Tego i innych rzeczy możesz dowiedzieć się z naszego e-booka "Depresja u dzieci i młodzieży. Poradnik dla rodziców." Nie bez znaczenia pozostaje wojna w Ukrainie. - Nasi podopieczni pytają na sesjach, czy wojna będzie w Polsce. Boją się, że umrą. Dzieci słyszą, kiedy rodzice oglądają wiadomości o ginących ludziach. I czują, że to jest jakieś zagrożenie również dla nich. Trzeba im tłumaczyć tę trudną rzeczywistość w której żyjemy w adekwatnym do ich wieku języku - podkreśla psycholożka. - Do tego dochodzą znane nam od lat wyzwania związane z dzieciństwem i nastoletniością. Pojawiają się trudności w relacjach, akceptacji siebie, problemy z nauką. Tych "codziennych wyzwań" robi się tak dużo, że dzieci czują się nimi często przytłoczone - wskazuje. Objawy depresji u dzieci. "Warto zwrócić uwagę na zachowania agresywne" Anna Morawska-Borowiec pytana o objawy depresji, wymienia: obniżony nastrój, brak energii, utrata zainteresowań, problemy ze snem, brak apetytu, problemy z pamięcią i koncentracją, obniżona samoocena. I podkreśla, że dotyczą one tak samo depresji u dorosłych, jak i dzieci. - W przypadku dziecka może to wglądać tak: dziecko jest smutne, płaczliwe. Nie ma siły, nie chce wstać z łóżka. Miało swoje pasje, a teraz w ogóle po nie nie sięga. Nie może spać, budzi się nad ranem, jest niewyspane i nie może ponownie zasnąć. W nocy funkcjonuje, a w ciągu dnia jest ospałe. Do tego nie ma apetytu, nie chce jeść, chudnie. Miało dobre oceny, a teraz ma problem z zapamiętaniem materiału na sprawdzian do szkoły. Nie potrafi się skoncentrować. Wtedy pojawiają się myśli: "jestem beznadziejny, nic mi nie wychodzi". Jeśli mamy do czynienia z depresją, to bywa, że od tego typu myśli jest już tylko krok do myśli rezygnacyjnych, a od nich do myśli samobójczych - wskazuje psycholożka. I zaznacza: - Jeśli takie objawy utrzymują się dzień w dzień przez dwa tygodnie, należy udać się na konsultację do psychologa. Według danych zebranych przez fundację GrowSpace w komendach wojewódzkich policji, w 2022 roku 2031 młodych osób - dzieci i młodzieży - podjęło próbę samobójczą. 150 zakończyło się zgonem. Morawska-Borowiec zwraca jeszcze uwagę na zachowania agresywne u dzieci. - One nie są ujęte w międzynarodowej klasyfikacji chorób jako objaw depresji i nie są charakterystyczne u osób dorosłych, ale doświadczenia kliniczne pokazują, że mogą się pojawiać przy depresji "dziecięco-młodzieżowej". Dziecko może mieć poczucie wewnętrznej złości i niezrozumienia. Może krzyczeć, rzucać plecakiem o podłogę, trzaskać drzwiami - wymienia. Tylko 500 psychiatrów dziecięcych Leczenie depresji u dzieci i młodzieży różni się od tego u dorosłych. - Najskuteczniejszą formą w przypadku dorosłych jest połączenie farmakoterapii i psychoterapii. U dzieci i młodzieży pierwszą drogą jest psychoterapia. O tym przypominaliśmy w jubileuszowej 15. edycji kampanii społecznej "Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuję" - mówi psycholożka. - To bardzo ważne choćby dlatego, że w Polsce mamy niespełna pół tysiąca lekarzy psychiatrów dziecięcych, co oznacza, że jeden specjalista przypada na 15 tys. dzieci. Każda wizyta u tego specjalisty powoduje wydłużanie się kolejki dla osób, które naprawdę potrzebują konsultacji psychiatrycznej. Takich jak na przykład te, które mierzą się z myślami samobójczymi i samookaleczaniem - wyjaśnia. I wskazuje, że w innych sytuacjach warto skorzystać z psychoterapeuty, psychologa. - Do nich też są kolejki, ale tych specjalistów jest więcej, szybciej można się do nich dostać i potrafią oni postawić właściwą diagnozę. Mogą też zdecydować, czy konieczna jest wizyta u psychiatry, ale tylko lekarz może zdecydować o tym, czy należy również włączyć leki - dodaje. "Rodzice powinni poświęcać dzieciom więcej uwagi" - Przed nami praca wieloetapowa i systemowa: zaczynając od relacji z rodzicami, przez relacje rówieśnicze, realia i wyzwania szkolne oraz ochrony zdrowia - mówi Anna Morawska-Borowiec. - Rodzice powinni poświęcać dzieciom więcej uwagi. Codziennie powiedzieć "kocham cię", zapytać, co u ciebie, pochwalić nawet za drobne osiągnięcia. Jak dziecko dostanie czwórkę zamiast piątki powiedzieć, że to jest w porządku, to nic takiego. To, jak rozmawiamy z naszymi dziećmi, jest podstawą w budowaniu więzi. To ważne, by dziecko ufało rodzicowi i wiedziało, że zawsze może się do niego zwrócić, gdyby będzie mieć problemy. Rodzic ma szansę zauważyć istotną zmianę w zachowaniu swojego dziecka. Jeśli rodzic przypuszcza, że to może być depresja, wyciągnięciem pomocnej dłoni będzie - bez poczucia wstydu i stygmatyzacji - zabranie dziecka do psychologa, ale wcześniej przygotowanie go do tej wizyty - mówi ekspertka. Jak to zrobić? - Można opowiedzieć, czego dziecko może się spodziewać. Znormalizować sytuacji, pokazać, że wiele osób choruje na depresję, choćby ambasadorzy Fundacji "Twarze Depresji", których historie prezentujemy na naszej stronie internetowej. Relacja dziecka z rodzicem, rodzicami jest często kluczowa - podkreśla. Kolejna rzecz to dostępność do publicznej ochrony zdrowia. - To niezwykle ważne. Nie może tak być, że na konsultację do psychiatry dziecięcego w niektórych miejscowościach, jak na przykład w Gdańsku, czeka się dwa lata, a na psychoterapię 7-8 miesięcy - wskazuje. Pomoc w szkołach. Ważna rola wychowawców i nauczycieli Pomoc w środowisku szkolnym jest równie istotna. Na pierwszej linii reakcji na niepokojące zachowanie dziecka jest wychowawca czy nauczycielka mający najczęstszy kontakt z dziećmi i młodzieżą. Jak mówi Marta Szymczyk, szkolna pedagożka, wszystko zależy też od relacji, jaką te osoby zbudują z uczniami. Szczególnie wychowawcy. Pedagożka nie tylko "przejmuje" tych uczniów dalej i pracuje z nimi indywidualnie. Organizuje też zajęcia, na których rozmawia z uczniami i może określić ich potrzeby, a także dostrzec problemy, z którymi się mierzą. - Wybieram temat we współpracy z wychowawcami albo sama coś proponuję. Pracuje formą warsztatową na podstawie tego, co jest ujęte w programie wychowawczo-profilaktycznym. Wracam z informacją zwrotną do rodziców - wyjaśnia. - Warto pamiętać o mocy rozmowy wspierającej na terenie szkoły i współpracy z rodzicami oraz ich psychoedukacji. To ostanie jest kluczowe, a najczęściej właśnie na to brakuje w szkołach czasu. Rodzice przecież nie zawsze mają wiedzę dotyczącą tego, jak wspierać własne dzieci, dlatego ich edukacja jest bardzo ważna - dodaje. Podkreśla, że współpraca na linii wychowawca-pedagog oraz szkoła-dom jest niezwykle istotna. - Dzięki niej i wzajemnym sygnalizowaniu trudności można szybciej, a przede wszystkim skuteczniej pomagać - wskazuje. W szkołach brakuje psychologów i pedagogów Jak pisaliśmy we wrześniu, w szkołach brakuje psychologów i pedagogów. Oni również, tak jak nauczyciele przedmiotów, rezygnują z pracy w szkole. Część odchodzi do poradni psychologiczno-pedagogicznych, inni do prywatnych gabinetów. Ci, którzy w szkołach zostali, często są przeciążeni. Mają tak dużo obowiązków, że trudno im zająć się rzetelnie wszystkimi uczniami i uczennicami. Pedagog czy psycholog szkolny potrafi mieć pod swoją opieką nawet 300-400 osób. Fundacja "Twarze Depresji" od września ubiegłego roku rozwinęła swój program bezpłatnej zdalnej pomocy psychologicznej i psychiatrycznej dla polskich i ukraińskich uczniów w ramach programu "Pajacyk - pomoc psychospołeczna" finansowanego przez PAH. - Jest to dla nas bardzo ważna, wręcz strategiczna współpraca. Mamy pod opieką pięć szkół: w Warszawie, Płocku, Górowie Iławeckim, ale też w Toruniu i Kwidzynie. W przypadku dwóch ostatnich szkół pomocy psychologicznej w ogóle nie było - podkreśla. Rodzice z całej Polski mogą zgłaszać dzieci na zdalne konsultacje. - Dzieci chorujące na depresję potrzebują pomocy "tu i teraz". "Tu i teraz" coraz więcej z nich mierzy się z myślami samobójczymi. Albo spadną w przepaść, albo wyciągniemy do nich rękę i zapewnimy im profesjonalną pomoc psychologiczno-psychiatryczną - podsumowuje Anna Morawska-Borowiec, prezeska Fundacji "Twarze Depresji". Depresja u dzieci i młodzieży: działaj, zanim będzie za późno. Jak wspierać bliskich i gdzie szukać pomocy? Przeczytaj więcej w magazynie MENTAL Artykuł powstał w ramach akcji #Niech zobaczą, #Niech usłyszą, której partnerem jest Link4 Mama i Tata