Na razie władze nie planują ewakuacji mieszkańców po lewej stronie Wisły. Nawet jeśli wały nie wytrzymają, domy nie będą zagrożone - lewa strona Sandomierza położona jest na wzgórzu, za wałami zaczyna się wysoka skarpa, a zabudowania mieszkalne są bezpiecznie wysoko. Problem jednak w tym, że tuż za wałami znajdują się stacja paliw, oczyszczalnia ścieków. - Tam jest źle - mówi reporterowi RMF FM Bogusław Karbowniczek z sandomierskiej straży. Pojawiają się nowe przecieki, podtopienia, nowe gejzery. Nieco lepsze informacje docierają z prawej niemal zupełnie zalanej strony miasta. Rośnie bowiem szansa na uratowanie huty szkła. - Tamowaliśmy wyrwę między wałami. Jest to na tyle stabilne, że jesteśmy pewni, że w tym miejscu nam nie przerwie - zaznacza Bogusław Karbowniczek. Mieszkańcy Sandomierza, choć wielu z nich straciło w powodzi dorobek życia, z drżeniem patrzy na to, co dzieje się w zakładzie. Huta "utrzymuje" kilka tysięcy osób. -Zaleje hutę, będzie po Sandomierzu. Miasto bez huty leży. To byłby największy cios, katastrofa - mówią. Pracownicy zakładu, z którymi rozmawiał dziennikarz RMF, obawiają się, że gdy huta zostanie zalana, właściciel weźmie ubezpieczenie i produkcję przeniesie na przykład na Ukrainę. Wisła w woj. świętokrzyskim powoli, ale systematycznie opada. Po południu do wodowskazu w Karsach na granicy województw świętokrzyskiego i małopolskiego opadła już o metr, a do Sandomierza o około pół metra. Nieznaczny spadek jest też między Sandomierzem a Zawichostem. Prawdopodobnie wieczorem fala powodziowa opuści teren województwa. Wcześniej ewakuowanych zostało 3 z 4,5 tysiąca mieszkańców, którzy znajdowali się w zalanej części Sandomierza. Wyprowadzanie ludzi z zagrożonych terenów trwało całą noc. Ze względu na to, że było ciemno, jeździły tam tylko amfibie. Wywiozły one kilkadziesiąt osób, które dzwoniły z prośbą o pomoc. Większość ewakuowanych noc spędziła w szkołach. Wczoraj woda sięgała do drugiego piętra domów. Osoby, które wysiadały z łodzi czy amfibii w większości ewakuowały się z domów z tym, co mają na sobie. Od środowego wieczoru ustabilizowała się sytuacja powodziowa w okolicach Nowego Korczyna. Nie ma już tu efektu tzw. cofki na Nidzie, która zaczęła płynąć w kierunku Wisły. Jak powiedział starosta buski Jerzy Kolarz, w nocy strażacy i wojsko zabezpieczyli poważny wyciek w wale wiślanym w miejscowości Łęka.