Czy taka miała być rzeczywistość określona w porozumieniach podpisanch w słynnej sali BHP Stoczni Gdańskiej? Porozumienia sierpniowe Według historyków, wybuch robotniczego protestu miał trzy główne przyczyny: kryzys ekonomiczny, wybór polskiego papieża i jego pielgrzymka do kraju oraz działalność opozycji demokratycznej. Robotnicy, którzy 14 sierpnia 1980 roku podjęli strajk w Stoczni Gdańskiej, oprócz żądań politycznych, z których najważniejszy dotyczył powstania niezależnych i samorządnych związków zawodowych, chcieli także poprawy warunków bytowych. Żądano także m.in. przywrócenia do pracy zwolnionych za działalność związkową Anny Walentynowicz i Lecha Wałęsy. Następnego dnia strajk rozszerzył się na inne zakłady Trójmiasta. W nocy z 16 na 17 sierpnia powstał Międzyzakładowy Komitet Strajkowy (MKS), któremu przewodniczył Lech Wałęsa. Oprócz Wałęsy w skład prezydium MKS weszli także Andrzej Kołodziej i Bogdan Lis, a członkami MKS zostali: Lech Bądkowski, Wojciech Gruszewski, Andrzej Gwiazda, Stefan Izdebski, Jerzy Kwiecik, Zdzisław Kobyliński, Henryka Krzywonos, Stefan Lewandowski, Alina Pieńkowska, Józef Przybylski, Jerzy Sikorski, Lech Sobieszek, Tadeusz Stanny, Anna Walentynowicz i Florian Wiśniewski. Następnego dnia wybuchł strajk w Szczecinie, gdzie również powołano MKS, pod przewodnictwem Mariana Jurczyka. I sekretarz PZPR Edward Gierek i większość członków Biura Politycznego doceniało fakt, że strajkujący nie wychodzą na ulice. Tego władza bardzo się obawiała, pamiętając o wydarzeniach z roku 1970. Użycie sił represji do zdławienia strajku w Stoczni uznano za wykluczone. Sformułowana 17 sierpnia lista 21 postulatów wobec władz PRL stała się przedmiotem negocjacji zakończonych 31 sierpnia 1980 roku podpisaniem tzw. porozumień sierpniowych lub gdańskich. Wcześniej, 30 sierpnia, podpisano porozumienie ze strajkującymi w Szczecinie. 20 sierpnia aresztowano wielu głównych działaczy opozycji m.in. Jacka Kuronia, Lecha Moczulskiego, Adama Michnika, Mirosława Chojeckiego. Mimo to do Gdańska zdołała dotrzeć duża grupa innych działaczy opozycyjnych, którzy wsparli MKS, jako doradcy (m.in. Tadeusz Mazowiecki - przewodniczący komisji ekspertów, Lech Bądkowski, Bronisław Geremek). Przywódcy PZPR zgodzili się na podpisanie porozumień, ponieważ nie widzieli innego sposobu zatrzymania ruchu strajkowego grożącego przekształceniem się w strajk generalny. Zgoda na porozumienie ze strajkującymi zapadła wbrew stanowisku Moskwy oraz innych stolic komunistycznych. Władza miała nadzieję, że aktywistom partyjnym uda się uzyskać silną pozycję w niezależnych związkach zawodowych. Ze strony Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego (MKS) porozumienia podpisał Lech Wałęsa, stronę rządową reprezentował I sekretarz KW PZPR Tadeusz Fiszbach. Po podpisaniu umowy zakładowe komitety strajkowe przekształciły się w komisje założycielskie Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Solidarność. Tak powstał zalążek pierwszego w bloku wschodnim legalnie działającego niezależnego związku zawodowego. 21 postulatów Oficjalna rejestracja w sądzie Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność" nastąpiła 10 listopada 1980 roku. Do związku przystąpiło około 10 mln ludzi! Pierwszym przewodniczącym został Lech Wałęsa. Z czasem drogi przywódców Sierpnia zaczęły się rozchodzić. Doszło do konfliktów między Lechem Wałęsą a Anną Walentynowicz i Andrzejem Gwiazdą, którzy zdobyli się na krytykę przywódcy Solidarności. Opozycjoniści zarzucali Wałęsie nadmierną ugodowość wobec władz. Skończył się okres romantyczny, a zaczęła polityka. Legenda "Solidarności" "Solidarność" nie była typowym związkiem zawodowym, a raczej potężnym ruchem społecznym. Do ogłoszenie stanu wojennego nastąpiła mała odwilż, władza realizowała niektóre z sierpniowych postulatów, ograniczono działalność cenzury, zaczęto kontrolować wywóz żywności z Polski, wprowadzono wolne soboty i wiele innych. Pozwolono także na wydawanie gazety i audycje radiowe. Solidarność opierała się na szczytnych ideach, takich jak solidaryzm społeczny i pracowniczy, odrzucanie przemocy w rozwiązywaniu konfliktów społecznych, tradycję narodową, sprawiedliwość społeczną, samorządność, demokratyczne formy wyboru i sprawowania władzy, kompetentność w obsadzaniu stanowisk kierowniczych, niezawisłość sądową, decentralizację w zarządzaniu gospodarką, uwolnienie oświaty, kultury, nauki oraz środków masowego przekazu od politycznego nadzoru i indoktrynacji. Nadzieje, jakie społeczeństwo wiązało z "Solidarnością", okazały się trudne do zrealizowania. Polacy chcieli natychmiastowej poprawy ekonomicznej, wzrostu poziomu życia, podniesienia płac i pełnych półek w sklepach. Te oczekiwania nie mogły jednak zostać spełnione. Zawiedzione nadzieje Szczytne idee przyświecające strajkującym 24 lata temu robotnikom Stoczni Gdańskiej i nadzieje na poprawę losu nie zostały w całości zrealizowane. Część z tych ludzi czuje się zdradzona i oszukana. Po przemianach 1989 roku i powstaniu wolnej i demokratycznej Polski deklarującej budowę państwa opartego na fundamencie godności i solidarności, idee sierpniowe także nie znalazły uznania nowych władz. Zamiast tego prowadzono politykę liberalnego szoku. Można powiedzieć, że mamy za to wolność, ale cóż to znaczy dla ludzi bez środków do życia. Z "Solidarności" po 1989 roku wzięły początek niemal wszystkie opozycyjne ugrupowania polityczne, a Lech Wałęsa w 1990 roku został prezydentem III RP. Wywodzące się z "Solidarności" partie i ich przywódcy coraz bardziej oddalali się od swoich wyborców tworząc fundamenty tego, czym dziś jest nasz kraj. Ci, którzy wtedy walczyli o lepszą Polską, dziś czują się przegranymi. Bezrobotni, robotnicy upadających zakładów, pracownicy wielkich sieci handlowych, dziś najczęściej pozbawieni elementarnych praw pracowniczych w tym także prawa do związków zawodowych (!), nauczyciele, pielęgniarki... Polska to dziś najbiedniejszy kraj Unii Europejskiej, w którym panuje także największe bezrobocie. Najwięcej ludzi w Unii żyje u nas w ubóstwie, najwyższe są nierówności dochodowe, ograniczana jest pomoc socjalna, a młodzież kończąca szkoły nie ma perspektyw na dobrą pracę i godne życie. Na naszych oczach powstają dwie Polski - tych, którzy zyskali na przemianach zapoczątkowanych w gdańskiej stoczni, oraz tych, którzy padli ich ofiarą. Czy słowo "Solidarność" jeszcze coś dla kogoś znaczy?