Sytuacja nie należy do najprostszych. Pozostali kandydaci (z liczącymi się wynikami sondażowymi) to albo urzędujący prezydent (Andrzej Duda), albo posłowie (Krzysztof Bosak, Władysław Kosiniak-Kamysz), europoseł (Robert Biedroń), czy też bezpartyjny "wolny strzelec" (Szymon Hołownia). Rafał Trzaskowski będzie jedynym, który piastuje jednocześnie inną prezydenturę - szczególnie ważną, bo w stolicy naszego kraju. Gdyby Rafał Trzaskowski wygrał wybory na prezydenta Polski, to co stałoby się z prezydenturą w Warszawie? Wyjaśnijmy kilka kwestii. Komisarz w stolicy Po pierwsze, nie istnieją żadne przeszkody formalne, by prowadzić kampanię wyborczą i piastować urząd prezydenta Warszawy. Zapewne zasadnym byłoby wzięcie na ten czas urlopu i skupienie się na kampanii, przy jednoczesnym niezaniedbywaniu obowiązków w stolicy, ale decyzja ta należy wyłącznie do prezydenta Trzaskowskiego. Po drugie, w sytuacji, kiedy prezydent miasta obejmuje urząd prezydenta kraju, musi zrzec się mandatu, jaki wywalczył w danym mieście. Oznacza to, że Rafał Trzaskowski wygraną w kraju będzie musiał okupić oddaniem Warszawy w ręce komisarza. Procedury w takiej sytuacji wskazują, że komisarza powołuje premier na wniosek wojewody. W związku z tym, to Mateusz Morawiecki miałby wówczas prawo, by na nowego prezydenta Warszawy wybrać dowolną osobę. Komisarz sprawuje swoją funkcję do czasu, aż wyborcy wybiorą nowego prezydenta miasta. Warto dodać, że Trzaskowski zdobył władzę w Warszawie przebojem. Mimo że opinia publiczna spodziewała się drugiej tury i walki między kandydatami PO i PiS, do takiego pojedynku jednak nie doszło. Rafał Trzaskowski wygrał z Patrykiem Jakim (PiS) już w pierwszej turze, zdobywając 56,6 proc. (505 187) głosów.