- Nie ma żadnego wniosku - powiedział Legutko, pytany o to, czy na wtorkowym posiedzeniu frakcji EKR w Strasburgu zapadnie decyzja o usunięciu z niej Migalskiego. Podjęcie takiej decyzji musi zapaść większością głosów, z zachowaniem quorum na posiedzeniu całej frakcji, w której poza eurodeputowanymi PiS zasiadają przede wszystkim brytyjscy torysi oraz posłowie czeskiego ODS. Wobec braku jakiegokolwiek wniosku, Legutko za "bezprzedmiotową" uznał dyskusję o przyszłości Migalskiego we frakcji EKR, w której teoretycznie może on pozostawać, nie będąc członkiem delegacji PiS. Legutko nie powiedział, czy sprawa będzie omawiana na poprzedzającym posiedzenie frakcji spotkaniu polskiej delegacji i czy w wyniku tych obrad zostanie zgłoszony wniosek o usunięcie Migalskiego. "Będziemy rozmawiać o sesji plenarnej. Nie wiem, czy pojawią się sprawy personalne" - powiedział Legutko. Nawet jeśli wniosek nie zostanie zgłoszony jutro, to nie oznacza, że nie pojawi się na którymś z kolejnych posiedzeń frakcji - zastrzegli anonimowo w rozmowie z PAP inni eurodeputowani PiS. A wtedy w praktyce decydujący głos należy do polskiej delegacji, gdyż Brytyjczycy i Czesi zdadzą się na jej zdanie, jak głosować - przyznały źródła w EKR. Wyrzucony z frakcji eurodeputowany staje się posłem niezrzeszonym, czyli nienależącym do żadnej z obecnie funkcjonujących w PE siedmiu grup politycznych. Obecnie na 736 eurodeputowanych niezrzeszonych jest 28; nie ma wśród nich ani jednego Polaka. Migalski został usunięty z delegacji PiS na wniosek prezydium delegacji partii w europarlamencie, Ryszarda Legutki i Tomasza Poręby, przez Komitet Polityczny PiS. W komunikacie podano, że postawa Migalskiego jest niezgodna z zasadami obowiązującymi w Prawie i Sprawiedliwości, a "jego priorytetem jest działalność na rzecz własnej kariery". Pod koniec sierpnia Migalski opublikował na swoim blogu list otwarty do Jarosława Kaczyńskiego, w którym obarczał szefa PiS m.in. winą za niskie notowania partii. List Migalskiego został ostro skrytykowany przez część polityków PiS, którzy oceniali, że szkodzi on partii, a Migalski zachowuje się jak komentator polityczny, a nie polityk. Do czasu nadania tej depeszy PAP nie udało się uzyskać komentarza eurodeputowanego. Służby prasowe EKR poinformowały w poniedziałek PAP, że praktycznie przesądzone jest, że Michał Kamiński (PiS) straci funkcję samodzielnego przewodniczącego frakcji, a na jej czele stanie obok niego, jako drugi współprzewodniczący, lider brytyjskich konserwatystów w PE Timothy Kirkhope. Na razie nie wiadomo, kiedy ta decyzja zostanie formalnie podjęta przez frakcję, wymaga bowiem jeszcze przygotowań i zmian statutowych. "W lipcu Kamiński i Kirkhope wspólnie zaproponowali członkom frakcji współprzewodnictwo. Ma to stanowić sformalizowanie rozwiązania, które funkcjonuje już obecnie" - tłumaczą źródła w EKR. Ich zdaniem jest to sytuacja, na której zyskają obie strony: Kirkhope, już teraz bardzo zaangażowany w kierownictwo i reprezentowanie frakcji na zewnątrz, zyska oficjalne stanowisko, a delegacja PiS zagwarantuje sobie stanowisko współprzewodniczącego do końca obecnej kadencji PE. To - zdaniem służb prasowych PiS w EKR - bardziej atrakcyjne niż np. oddanie zupełnie przewodnictwa frakcji w połowie pięcioletniej kadencji PE, czyli za półtora roku. Utworzona na początku obecnej kadencji PE w czerwcu 2009 r. frakcja EKR liczy 54 europosłów i jest piąta pod względem wielkości w PE. Delegacja brytyjska w EKR jest największa i liczy 25 osób. Do grupy należy też 15 Polaków (wraz z Migalskim) i dziewięciu Czechów. Michał Kot