Miała być przeznaczona na udzielanie dzieciom dodatkowej pomocy, pogłębianie ich zainteresowań czy na zajęcia opiekuńczo-wychowawcze, tymczasem bywa wykorzystywana, np. na doraźne zastępstwa. Jak powiedział na konferencji prasowej prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz, z kwerendy przeprowadzonej przez związek w samorządach wynika, że dochodzi do nieprawidłowości czy wręcz patologii związanych z wykorzystywaniem dodatkowej godziny. - ZNP uznaje potrzebę wsparcia dzieci dodatkową pomocą, ale zdecydowanie sprzeciwiamy się wypaczaniu idei, która przyświecała wprowadzaniu jednej dodatkowej godziny zajęć - podkreślił Broniarz. Według Broniarza nieprawidłowe są m.in. działania oszczędnościowe samorządów takie jak: wykorzystywanie tej godziny na doraźne zastępstwa na lekcjach, zwalnianie wychowawców świetlic i zastępowanie ich etatów godzinami dodatkowymi innych nauczycieli, wymuszanie, by koła zainteresowań były organizowane tylko w ramach dodatkowych godzin. Broniarz zaapelował do MEN także o przebadanie rzeczywistego czasu pracy nauczycieli. Postuluje też wstrzymanie do czasu przeprowadzenia tej analizy wdrażania drugiej dodatkowej godziny pracy. Związek chce też, by zbadany został rzeczywisty czas pracy nauczycieli. Według prezesa ZNP, takie badanie mógłby przeprowadzić podlegający ministerstwu Instytut Badań Edukacyjnych. "Obserwujemy z jednej strony nieuprawnione stawianie zarzutu nauczycielom związane z rzekomo krótkim czasem pracy wynikającym z wysokości pensum, z drugiej zaś nakładanie na naszą grupę zawodową kolejnych obowiązków" - zaznaczył.